Ravensword: Shadowlands (MOB)

ObserwujMam (0)Gram (0)Ukończone (0)Kupię (0)

Ravensword: Shadowlands (MOB) - recenzja gry


@ 22.05.2015, 11:47

Co Wy na to, by którąś z części The Elder Scrolls wydać na urządzenia dotykowe? Cóż, póki co to tylko czcze marzenia. Chociaż osobiście mógłbym sobie wyobrazić przeniesienie np.

Co Wy na to, by którąś z części The Elder Scrolls wydać na urządzenia dotykowe? Cóż, póki co to tylko czcze marzenia. Chociaż osobiście mógłbym sobie wyobrazić przeniesienie np. Morrowind na telefony komórkowe, to jednak przez długi czas nie liczyłbym na podobny krok ze strony Bethesdy. Nie spodziewałbym się też żadnego „exclusive’a” o podobnym rozmachu, przynajmniej w tym bądź w przyszłym roku (o ile w ogóle kiedyś). Wyobraźmy sobie jednak, że bierzemy Morrowinda i nieco go odchudzamy, kondensujemy, a wręcz minimalizujemy do skali mikro. Taka koncepcja mogłaby być całkiem sensowna, a projekt zupełnie realny. I na taki właśnie krok zdecydowało się studio Crescent Moon Games, tworząc zaskakująco ciekawą aplikację zatytułowaną Ravensword: Shadowlands.

Ravensword: Shadowlands (MOB)

Shadowlands to druga odsłona serii Ravensword. Pierwszą wydano trochę wcześniej na systemy iOS, my jednak przyjrzymy się jedynie nowszej odsłonie. Nie bądźcie zaskoczeni też moimi częstymi odniesieniami do serii The Elder Scrolls – panowie z Crescent wyraźnie inspirowali się tworami Bethesdy i łatwo znaleźć w ich dziele wiele odniesień do ich kultowej marki. Ale nie przedłużając, przejdźmy w końcu do rzeczy.

W Shadowlands przenosimy się do magicznego, mediewistycznego świata fantasy. Rozgrywkę zaczynamy na polu bitwy, na którym armia ludzi (ci dobrzy) staje naprzeciw zastępom mrocznych elfów (ci źli). Nagle jednak typowa batalia przeradza się w krwawe pobojowisko, za sprawą niespodziewanego, potężnego zaklęcia. Wszyscy uczestnicy potyczki giną, za wyjątkiem jednego, pozornie zwyczajnego żołnierza. To właśnie my jesteśmy tym dzielnym wojakiem, a teraz będziemy zmuszeni do odkrycia zarówno tajemnicy swojego cudownego ocalenia, jak i (bo jak inaczej!) poskromienia budzących się, plugawych sił zła. Jednym słowem, losy świata ponownie leżą w naszych rękach.

Scenariusz nie należy do szczególnie odkrywczych, ale w Ravensword twórcy i tak nie najgorzej poradzili sobie z rozpisaniem fabuły. Mamy tu kilka zwrotów akcji, całkiem licznych i ciekawych bohaterów oraz garść wątków pobocznych... Nie jest to gorsza historia niż w niejednym, „dużym” cRPG. Choć na podstawie Shadowland raczej nikt nie napisze książki, tak mimo wszystko opowieść zalicza się do dość interesujących.

Ravensword: Shadowlands (MOB)

Po rozpoczęciu przygody, bardzo szybko nasuwają się skojarzenia z takimi markami, jak The Elder Scrolls oraz Gothic. Przede wszystkim naszym bohaterem możemy kierować z dwóch perspektyw, tj. trzecioosobowej i pierwszoosobowej. Rozgrywkę rozpoczniemy na wspomnianym polu bitwy, gdzie od razu nauczymy się podstaw sterowania. Zobaczymy więc jak wykonywać prosty atak (także w combosach), blokować uderzenia wrogów (z tarczą lub bez), a w razie potrzeby skorzystamy też z broni strzeleckiej. Twórcy od razu sprezentowali nam nawet tryb „stealth” – w grze wprawdzie niezbyt potrzebny, ale pozwalający na ciche eliminowanie napotykanych oponentów. Wszystkie rozwiązania są uproszczone względem większych, konsolowych i PCtowych kolegów, ale od samego początku byłem pozytywnie zaskoczony możliwościami Ravensword. A to dopiero czubek góry lodowej.


Screeny z Ravensword: Shadowlands (MOB)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?