Dirian @ 13.11.2012, 10:19
Chwalmy Słońce!
Adam "Dirian" Weber
Szczerze mówiąc, zaczynam mieć dość Angry Birds. Wściekłe Ptaki mnożą się jak grzyby po deszczu, a ostatnio pojawiły się na mojej lodówce, za sprawą kolorowych magnesów, które ktoś niewdzięczny tam przykleił.
Szczerze mówiąc, zaczynam mieć dość Angry Birds. Wściekłe Ptaki mnożą się jak grzyby po deszczu, a ostatnio pojawiły się na mojej lodówce, za sprawą kolorowych magnesów, które ktoś niewdzięczny tam przykleił. Nie jestem też zbytnim sympatykiem Star Wars, więc w sumie nie do końca wiem, dlaczego to właśnie ja zabrałem się za recenzowanie Angry Birds Star Wars. Powód jest chyba tylko jeden – ciekawość.
Mając do dyspozycji licencję Gwiezdnych Wojen, studio Rovio rozbujało wyobraźnię i odpowiednio wykorzystało powierzony przywilej. Zacznijmy może od ptactwa. Czerwone ptaszysko naśladuje Luke'a Skywalkera, żółte dowcipnego przemytnika Hana Solo, a czarne to sam Obi-Wan Kenobi. Jest jeszcze brązowy, wyjątkowo upierzony ptaszor, którego inspirowano na Chewbacca, ale nie brakuje także księżniczki Lei Organ, z różowymi piórkami. Na dokładkę mamy dwa charakterystyczne droidy - R2D2 oraz C3P0.
Każda z postaci posiada oryginalne umiejętności. Luke potrafi w trakcie lotu wyciągnąć miecz świetlny, przy pomocy którego zaatakuje przeciwnika, czy też rozwali warstwę barier go chroniących. Obi-Wan korzysta z pchnięcia mocy, potrafiąc odrzucić znajdującą się na linii jego lotu przeszkodę, a Chewbacca niczym czołg taranuje wszystko przed sobą. Idąc dalej – pilot myśliwca Han Solo strzela trzykrotnie z blastera, a droidy potrafią odpowiednio elektryzować przeciwników czy wybuchać na kilka części, wzorem granatu odłamkowego.
Główni adwersarze tytułowych ptaków, czyli zielone świnie, także przybrały odpowiednie szaty. Na kolejnych etapach zobaczymy różne kreacje, od szturmowców poczynając, przez pilotów Tie-Fightera czy na samym Darth
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler