Pierwsze wrażenia z The Division 2 - zachowawczy sequel


Materdea @ 21:30 16.03.2019
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

Dla mnie dużym plusem w dotychczasowej rozgrywce był model strzelania, a przede wszystkim zbicie odporności wrogów na nasze pociski. W poprzedniczce zdarzało się, że w takiego delikwenta pakowaliśmy kilka magazynków, a on dalej miał pół paska. Teraz wydaje się, że twórcy poszli nieco po rozum do głowy i zbalansowali ten element. No i zdobywanie coraz to nowszych i lepszych elementów wyposażenia skutecznie budzi w nas pierwiastek kolekcjonera. Spora część ekwipunku jest danej, oczywiście fikcyjnej, firmy, a skompletowanie takiego zestawu oferuje dodatkowe bonusy, co zdecydowanie dodaje animuszu.

Nie najgorszym wyjściem okazały się tez tzw. Projekty, czyli zadania egzystujące zupełnie na poboczu wątku fabularnego i questów dodatkowych, których znaczniki widzimy na mapie. Projekty związane są z odkrywanymi osadami i przejmowaniem dzielnic. Dostarczamy np. 10 jednostek metalu, 10 jedzenia, 20 wody, 3 pancerze, a w efekcie baza zostaje ulepszona o dany segment (upgrade następuje nie tylko w ten sposób, są jeszcze inne metody związane z kampanią). Koniec końców, kiedy wrócimy do takiego miejsca, by się rozliczyć, okaże się, że czekają na nas dodatkowe zadania, a poziom wrogów oczywiście skaluje się wraz z naszymi postępami. Sprzyja to powrotom do – na pozór – wyczyszczonych już lokacji, co zwiększa „replayability”.

I choć na początku nie byłem przekonany do Waszyngtonu, i to w dodatku w porze letniej, to koniec końców teraz przychylnie patrzę w stronę zmienionego miejsca akcji. Niemniej jednak nadal Nowy Jork zimą > letnie wieczory na szerokich niczym monitory 21:9 ulicach stolicy Stanów Zjednoczonych, to eksploracja daje tyle samo satysfakcji w obu przypadkach. To zasługa głównie świetnym audiologom i lokalizatorom echo, pozwalającym – wzorem z „jedynki” – obejrzeć ostatnie chwile jakichś ważnych z punktu widzenia fabuły postaci. W pewnym momencie odniosłem wrażenie, że to one przejęły sporą część ciężaru narracji, głównie przez wzgląd na braki w prowadzeniu fabuły (m.in. maksymalnie irytujący, niemy protagonista). Cieszy z kolei, że tym razem misje poboczne mają nieco wyraźniejszych zleceniodawców/innych kluczowych bohaterów z własną historią i jakimiś cechami charakteru.

Na obecnym etapie jestem zadowolony z tego, jak The Division 2 się prezentuje. Choć wydaje się, iż zmiany są niewielkie lub kosmetyczne, a sama gra sprawia wrażenie bycia bardzo zachowawczym sequelem, to w gruncie rzeczy nie jest źle. Formuła, która tak dobrze sprawdziła się w 2016 roku, kiedy wychodziła pierwsza część, nadal jest na tyle atrakcyjna, by gracze ciągle chętnie łączyli się w klany i razem czyścili kolejne pomieszczenia,  czekając na nowe giwery i pancerze w wyrzucanych przez pokonanych wrogów przedmiotach (ale i otrzymywanych po pomyślnym ukończeniu danego zadania!). Co przyniosą kolejne level, tego nie wiem, ale wtedy będę gotowy do wystawienia finalnej oceny.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?