GeForce RTX 2060, RTX 2070, RTX 2080 oraz RTX 2080 Ti czyli dlaczego warto zainwestować w ray tracing
Ponadto RTX 2060 wyposażono w 1920 jednostek cieniujących, 120 jednostek teksturujących oraz 48 jednostek rasteryzujących. Prócz tego GPU ma dostęp do jednostek niedostępnych dla kart z Pascalami, czyli z serii GTX. Chodzi w tym przypadku o jednostki RT (30) oraz rdzenie Tensor (240), których zadaniem jest przetwarzanie operacji związanych z ray tracingiem oraz całkiem nową technologią wygładzania krawędzi, tzw. DLSS, czyli Deep Learning Super Sampling.
Nim do nich przejdziemy, podkreślić trzeba, że seria RTX 20 nie jest dedykowana wyłącznie nowym metodom renderingu. Radzi sobie też wyśmienicie z przetwarzaniem obrazu w klasyczny sposób, chwaląc się wówczas bardzo dobrą wydajnością. Dla przykładu RTX 2060 posiada moc dorównującą GeForce GTX 1070 Ti, a GeForce RTX 2070 (którego w ofercie ma m.in. sklep Morele) zjada swój odpowiednik z poprzedniej generacji na śniadanie. Cena RTX 2060 w stosunku do ekwiwalentu z zeszłej generacji, GTX 1060, jest co prawda nieco wyższa, ale wydajność oraz nowe rozwiązania powinny być wystarczającym jej usprawiedliwieniem.
Największą zaletą nowych układów NVIDII są dwie wspomniane wcześniej technologie. Pierwsza to ray tracing, w którym zupełnie inaczej przeliczane są wszystkie elementy trójwymiarowej sceny. Otóż układ graficzny symulować musi w tym przypadku promienie światła, które, pędząc pomiędzy obiektami, odbijają się od nich, czasem przez nie przechodzą itd. Śledzenie promieni umożliwia generowanie znacznie bardziej naturalnych i realistycznych cieni, a także symulowanie refrakcji oraz wielu innych efektów, które przy standardowym renderingu nie są wynikiem naturalnego biegu światła, ale obliczeń programistów. Stworzone przez deweloperów algorytmy od lat odpowiadają za cieniowanie i oświetlanie scen, ale nawet najlepszy algorytm nie odwzoruje sceny tak idealnie, jak ray tracing. NVIDIA to wie i nieśmiało wyciąga pomocną dłoń w kierunku twórców oraz graczy.
Druga technologia, o której wspomniałem wcześniej, leżąca u podstaw układów RTX 20, to DLSS, czyli Deep Learning Super Sampling. Składają się na nią w sumie dwa elementy. Po pierwsze mamy do czynienia z tzw. super samplingiem, czyli techniką generowania obrazu, wykorzystywaną w grach od lat. W skrócie, chodzi w niej o to, że układ graficzny, przygotowując scenę, renderuje ją w rozdzielczości znacznie wyższej od tej, którą obsługuje nasz monitor. Następnie rozdzielczość jest obniżana, a rezultatem są bardziej naturalne i lepiej wygładzone krawędzie. Przy okazji nie tracimy też na ostrości, co jest oczywiście ogromnym plusem.
Drugim elementem DLSS jest specjalny algorytm, nakładany na obraz podczas jego przygotowywania. Algorytm ten opracowuje firma NVIDIA, wykorzystując do tego celu potężne zestawy komputerów w swojej siedzibie. Analizują one każdą grę, określając sposób umożliwiający poprawę jej wyglądu. Otrzymany w ten sposób algorytm jest następnie wykorzystywany przez karty graficzne RTX 20 w komputerze gracza, a odpowiadają za to specjalne rdzenie Tensor, które zajmują się tylko tym.
Dzięki połączeniu super samplingu oraz wspomnianego algorytmu możliwe jest uzyskanie naprawdę wyśmienitej jakości obrazu. Dużym plusem jest też to, że wygładzanie krawędzi realizowane jest z wykorzystaniem rdzeni Tensor, a nie CUDA, odpowiadających za pozostałe kalkulacje. Rezultat jest taki, że wygładzanie krawędzi zrealizowane przy pomocy DLSS jest wydajniejsze niż to bez niego i odciąża układ graficzny, umożliwiając mu przygotowywanie innych elementów sceny. Niestety jest też łyżka dziegciu w tej beczce miodu. Otóż gry wykorzystują DLSS tylko wtedy, gdy NVIDIA zdąży przygotować ich profil. Jego brak niestety oznacza, że DLSS w danym projekcie nie będzie działał do momentu, aż NVIDIA zaktualizuje sterowniki.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler