Recenzja książki Ogień i krew. Część 1 - George R.R. Martina - czekając na Wichry Zimy


Dirian @ 15:19 13.12.2018
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

Gorzej natomiast, jeśli - podobnie jak ja - pogodziliście się z tym, że Wichry Zimy nie wyjdą zbyt prędko i dalsze losy Gry o Tron są wam na ten moment raczej dość obojętne, a większość występujących na łamach książki postaci (prócz tych najbardziej charakterystycznych) zdążyliście wymazać z pamięci. Wówczas kronikarska forma Martina może was lekko znużyć, a nawet odrzucić. Pisarz co rusz atakuje nas bowiem kolejnymi nazwiskami, wydarzeniami i datami, które mniej fanatycznym zwolennikom cyklu dziś nie będą już zbyt wiele mówić. Zdania typu "[…]dorzeczem władał krwawą ręką Harren Czarny z rodu Hoare’ów, król wysp i rzek. Dziadek Harrena, Harwyn Twardoręki, odebrał Tridend dziadkowi Argilaca, Arrecowi[…]" to tutaj chleb powszedni i momentami naprawdę niełatwo przez to przebrnąć i skojarzyć te wszystkie postacie.

Tym bardziej, że Martin cały czas trzyma się kronikarskiej formuły i liczba dialogów, które przecież są najmocniejszą bronią autora, napędzającą kilkutomowy cykl, jest tutaj ograniczona do minimum. Brakuje jakiejkolwiek fabularyzacji opisywanych wydarzeń. Autor nie sili się także na głębsze opisywanie świata czy bohaterów - głównie karmi nas kronikarskimi konkretami, choć czasami zdarza mu się powtarzać podobne kwestie i zbyt szybko skakać z jednych wydarzeń w drugie, niekoniecznie idące w parze z tym, co autor opisywał kilka zdań wcześniej.

I dlatego Ogień i Krew. Część 1 nie jest książką dla każdego. Jako sympatyk (a nie fanatyk) świata wykreowanego przez Martina, czułem się tutaj nieco przytłoczony ilością przytoczonych nazwisk, dat i wydarzeń. Nie czytało mi się tej książki bardzo źle, bo jednak czuć było charakterystyczny klimat uniwersum Westoros, ale też nie powiem, że była to lektura, jakiej oczekiwałem. To kawał interesującego i dobrze napisanego dzieła, ale skierowanego głównie w stronę największych fanów Gry o Tron. Takich, którzy są w stanie przełknąć wszystko, co Martin im poda i chcą zajrzeć pod każdy przysłowiowy kamień. Reszcie nie pozostaje nic innego, jak dalej wyczekiwać tych nieszczęsnych Wichrów Zimy.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudoskobbold   @   16:32, 13.12.2018
Super. Facet pierdołami się zajmuje zamiast skończyć to co już zaczął. :/
1 kudosGuilder   @   18:59, 13.12.2018
Ja myślę, że facet po prostu w wyrachowany sposób próbuje maksymalizować zyski ze swojej twórczości. W końcu po zakończeniu głównej sagi popyt na jego pozycje, nawet te z uniwersum Westeros, mocno spadnie. A obecnie ludzie w tym szale oczekiwania biorą wszystko co leci.
Oczywiście facet ma do tego prawo, ale nie dziwię się zniecierpliwionym.
0 kudosshuwar   @   08:18, 14.12.2018
Toś mnie Dirian zmartwił. Liczyłem na tę książkę, bo czasy przed Grą o Tron są na tyle ciekawe, że można by z tego jeść garściami. Z tego co piszesz, to książka nie jest tym samym co saga GoT, a szkoda, bo czyta się to świetnie.

Odnoszę wrażenie, że Ogień i Krew, to taki szkic, zarys historii, kalendarium potrzebne dla scenariusza kolejnego serialu HBO - i pewnie o to chodziło.
1 kudosshuwar   @   08:43, 25.12.2018
No i, zgodnie z moimi odczuciami, dostałem tę książkę z okazji dnia mego imienia Uśmiech Będę miał okazję samemu ją zrecenzować.
0 kudosDirian   @   14:59, 25.12.2018
Cytat: shuwar
No i, zgodnie z moimi odczuciami, dostałem tę książkę z okazji dnia mego imienia Uśmiech Będę miał okazję samemu ją zrecenzować.

To czekam na opinie, jestem ciekawy czy ci się spodoba, czy podobnie jak mi - nie do końca.
0 kudosshuwar   @   17:11, 25.12.2018
Będziesz musiał się Dirian uzbroić w cierpliwość, bo muszę jeszcze skończyć inny tytuł zanim zabiorę się za Martina.
0 kudosshuwar   @   08:14, 08.01.2019
No cóż... zacząłem czytać, przebrnąłem przez pierwsze 30 stron ziewając przy tym niemożebnie. I chyba się poddam. To jakaś grafomania dla wybranych. Rzeczywiście nie ma tu fabuły, dialogów, jeno przekaz historyczny, tak zagmatwany, jak nudna książka do historii. Gubię się kto z kim, gdzie, po co, jak, dlaczego... wystarczyło to odpowiednio zilustrować drzewem genealogicznym opisywanych rodów, mapą miejsc, w których dane wydarzenie się działo. Bez tego to męczarnia, nie czytelnictwo.

Nie wiem, ale chyba nie dam rady dalej. Sprzedać nawet tego prezentu nie bardzo jest po co, bo już teraz (jakieś 2 tygodnie po premierze) ludzie to za połowę ceny wyprzedają Dumny
Dodaj Odpowiedź