Moje pół roku z Nintendo Switch


Dirian @ 17:52 14.02.2018
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

To jednak nie design mnie skusił do zakupu, a gry. Dokładnie jedna gra - The Legend of Zelda: Breath of the Wild. Obok pierwszych prezentacji przeszedłem obojętnie, ale prawie same oceny 10/10 kazały zwrócić uwagę. Obejrzałem kilka gameplayów i już wiedziałem, że Switcha po prostu muszę mieć.

Dziś mija pół roku, odkąd jestem posiadaczem Nintendo Switch. Przyznam, że przez ten czas nie zakatowałem konsoli na śmierć, ale to wynika z prostego powodu - nie miałem czasu na granie (końcówka studiów). Dodam też, że Zelda, czyli mój tytuł startowy, nie wciągnął mnie po pierwszych godzinach, bo w międzyczasie pochłonęło mnie Assassin's Creed Origins, którego nadal co prawda nie ukończyłem, ale jestem już blisko finiszu. Skończyć przygód Bayeka jednak nie mogę, bo... wróciłem do Zeldy. I ta wreszcie pochłonęła mnie na amen - to kapitalny tytuł, tak inny od wszystkich powtarzalnych sandboxów, jakie zalały rynek.

Z innych fajnych gier pograłem też sporo w Super Mario Odyssey, ale tutaj nie podzielam zachwytów wielu innych graczy. Nowe Mario jest fajne, ale jak dla mnie nie jest grą na "dychę". To świetna platformówka, choć po kilku godzinach zaczyna lekko wiać nudą - jest bardzo łatwa i szybko przestaje zaskakiwać ciekawymi rozwiązaniami, oferując powtarzalność. Kolejne etapy to w zasadzie więcej tego samego, ale w innej otoczce. Nie zrozumcie mnie źle, nadal gra się w to super, ale po około 6 godzinach na liczniku poczułem przesyt i kartridż z Marianem wylądował w pudełku. Na pewno wrócę, bo ktoś musi uratować księżniczkę Peach, ale nie wiem kiedy - chyba prędzej oswobodzę złotowłosą Zeldę.

W międzyczasie było jeszcze Arms, Xenoblade Chronicles 2, testowałem też trochę Skyrima na Switcha (niedługo pewnie spiszę krótkie wrażenia), no i całą masę indyków. W te ostatnie na Nintendo Switch gra się zresztą kapitalnie. Lubię indory, ale na mocarnym kompie nie chce mi się w nie pogrywać, bo wolę wykorzystać go do wymagających tytułów. Na Switchu zaś indyki nabierają rumieńców, bo można pograć w nie w pociągu, na kanapie czy nawet kibelku. Jedynym ograniczeniem jest czas, a konkretniej - jego brak. Bo okazyjnie chciałoby się pograć we wszystko na raz. A taka Zelda czy Xenoblade, nie mówiąc o Skyrimie, to gry na dziesiątki, może nawet setki godzin. I kupka wstydu rośnie...

Nie zmienia to jednak faktu, że na Switchu gra się wyśmienicie. Cenię jego mobilność i uniwersalność. Gdy nie chce mi się grać na PC i siedzieć przy biurku, biorę Switcha w łapska, kładę się wygodnie na łóżku i nie ma ze mną kontaktu przez 2-3 godziny. Pstryczek ma w sobie to coś, że samo granie na nim sprawia masę frajdy - może dlatego, że jest tak uniwersalny, a może dlatego, że to po prostu kawałek kapitalnego i szalenie wygodnego sprzętu? Nie mam pojęcia, ale za to już wiem, czym jest ta słynna "magia Nintendo". Nie da się tego opisać słowami - trzeba się o tym przekonać na własnej skórze.

Nie wszystko jest tu jednak idealne. Mi najbardziej brakuje wsparcia dla słuchawek Bluetooth, z którymi ostatnio bardzo się polubiłem, bo podłączanie tych przewodowych, jest mało wygodne (czemu, do cholery, złącze jack jest na górze?!). Bateria mogłaby trzymać trochę dłużej, ale to kwestie technologiczne, póki co nie do przeskoczenia. Mało wygodny jest też eShop (szczególnie teraz, gdy baza gier zaczyna robić się sporawa), którego Nintendo od lat nie potrafi doprowadzić do ładu i składu. Sam zakup Switcha to też nie koniec, ale dopiero początek inwestycji - koniecznie kupcie folię ochronną na ekran (~ 35 zł - polecam firmy Hori), porządny pokrowiec (~ 80 zł), z czasem pewnie przyda się też karta pamięci microSD (~100 zł za szybkie 64 GB, więc nie ma tragedii). Jeśli planujecie grać sporo w trybie stacjonarnym na TV, to warto też pomyśleć o Pro Padzie (~ 270 zł) - ten złożony z dwóch JoyConów jest średnio wygodny na dłuższe sesje.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
1 kudostinyLiza   @   12:57, 19.02.2018
Bardzo podoba mi się Twoja opinia Uśmiech Właściwie jestem od dawna zdecydowana na zakup, wiadomo jednak jak jest. Fundusze rzecz płynna... Ale w sumie zakup to kwestia czasu. Zwłaszcza przekonują mnie indyki, o których wspomniałeś.
0 kudosdenilson   @   10:01, 20.02.2018
Dobrze słyszeć, że przekonujesz się do konsoli. Odkąd ogrywam gry na konsolach na bieżąco nie używam laptopa do grania. Zaczynam doceniać wygodę konsol.
Kiedyś tak jak w Twoim przypadku byłem bardziej mobilny (okres studencki) to częściej grałem na poczciwym PSP, ale w akademiku miałem PS2 więc jak ktoś chce to może Uśmiech Miałem pożyczony telewizor od kumpli co mieszkali w tym samym akademiku co ja. Jak myślisz co było twardą walutą z pożyczenie?

Switch od zawsze mnie intrygował i bardziej jestem skłonny wpierw kupić jego niż PS4. Jest dużo japońskich RPG, a one są najlepszym zakupem w stosunku cena do czasu gry. Może w tym roku zdecyduję się razem z dziewczyną na zakup.