O co chodzi w Outlast II - heretycy, okultyści i wizje, czyli analiza zakończenia i fabuły gry
Już od początku mamy wrażenie, że sytuacja jest wręcz surrealna. Walczący wariaci, kanibale, heretycy? Skąd i dlaczego? Pewną podpowiedzią jest pierwszy dziwny błysk (fala elektromagnetyczna), na jaki natrafia Blake niedługo po wyjściu z roztrzaskanego helikoptera. On sam przeżywa błysk raczej bez szwanku, choć na moment jest oszołomiony, mieszkańcy natomiast zdają się mocniej odczuwać efekty jego działania, najprawdopodobniej z powodu tego, że są na nie nastawieni od dłuższego czasu.
Błysków w całej grze jest kilka, a im bliżej końca, zdają się one być coraz częstsze. To za nimi kryje się tajemnica szaleństwa tutejszych mieszkańców. Błyski emanują bowiem z wieży należącej do korporacji Murkoff – tej samej, która przeprowadzała niebezpieczne eksperymenty, mające na celu przygotowanie idealnej maszyny do zabijania, stanowiące centrum wątku fabularnego pierwszej części Outlast. Wieża Murkoff regularnie wysyła w świat impulsy elektromagnetyczne, które, jeśli wierzyć jednej z notek Outlast: Whistleblower (samodzielnego dodatku do jedynki), mają za zadanie kontrolowanie okolicznej populacji. Co ciekawe, fale inaczej działają na zwykłych ludzi, a inaczej na przywódców.
Impulsy sprawiają, że Blake w miarę upływu czasu słabnie, a przed jego oczami zaczynają się pojawiać naprawdę dziwne rzeczy. Widzi szarańczę, martwe ryby, krew padającą zamiast deszczu – znaki, zwiastujące nadejście apokalipsy. Wszystko to najprawdopodobniej rozgrywa się w jego własnym umyśle, a ostateczną wskazówką potwierdzającą tę teorię może być końcowa scena.
Blake finalnie znajduje bowiem swoją żonę, przebywającą głęboko pod ziemią, w jednej z komór kopalni. Dwójce udaje się stamtąd uciec, ale szybko okazuje się, że Lynn nie czuje się zbyt dobrze. Jest w zaawansowanej ciąży, a ból podbrzusza, na który się skarży, świadczy o zbliżającym się porodzie. Para dociera do kaplicy, a tam ma miejsce poród. Blake, trzymając dziecko, pokazuje je Lynn, ta natomiast stwierdza, że „tu nic nie ma” – dziecko jest więc kolejną halucynacją?!
Pewnym problemem dla tejże teorii jest fakt, że pobliski Sullivan Knoth, przywódca sekty, także widzi maleństwo. Mówi nawet do protagonisty, że musi je zabić, jeśli chce ocalić świat. Dlaczego dwójka mężczyzn dostrzega dziecko, a Lynn, teoretyczna matka, nie? Może chodzi o to, że Lynn przez długi czas przebywała w kopalni heretyków, głęboko pod ziemią, co sprawiło, że wieża tak mocno na nią nie wpłynęła. Może chodzi też o to, że jej umysł lepiej poradził sobie z sytuacją?
Odpowiedzi na to pytanie niestety nie znalazłem. Masowa halucynacja jest jednak bardzo wiarygodna z jeszcze jednego powodu. Blake wreszcie opuszcza kaplicę, w której widzi narodziny swego dziecka oraz śmierć Lynn, a na zewnątrz jest świadkiem kolejnej intrygującej sceny. Wszyscy okultyści nie żyją. Knoth ich zabił albo popełnili zbiorowe samobójstwo (na rozkaz Knotha). Centrum miasteczka pełne jest ciał, a w pewnym momencie, jako swoiste zakończenie, widzimy rozrastające się słońce (kolejny błysk), pochłaniające także Blake’a – Murkoff zacierające ślady, niszcząc miasteczko czy ostatnia wizja?
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler