Życie na innych planetach, podróże międzygalaktyczne... tylko w grach i filmach?
Szczególnie jeśli planujemy wyruszyć na podbój innych galaktyk, jak to ma miejsce w Mass Effect: Andromeda. Ekipa odpowiedzialna za grę, studio BioWare, postanowiła zabrać nas na międzygalaktyczną podróż do tytułowej galaktyki Andromedy. Jest ona oddalona od naszej (Drogi Mlecznej) o 2,5 miliona lat świetlnych, a w związku z tym, wszystko może być tam "odwrócone do góry nogami". Fizyka i chemia działać będą tak samo, ale życie mogło sobie np. wybrać związki siarki albo krzemu zamiast węgla. Wcale nie musiało powstać na bazie aminokwasów, z których natomiast zbudowane są białka. Widząc je moglibyśmy nawet nie wiedzieć z czym konkretnie mamy do czynienia. Co ciekawe, na ziemi da się znaleźć przykłady organizmów, które wykorzystały do swojej budowy wspomniany przed momentem krzem, są to np. algi, których przezroczyste powłoki ochronne zawierają związki tego pierwiastka.
Jakby tego było mało, istnieje kolejny problem. Naukowcy, obserwując odległe planety, skupiają się głównie na tych, które znajdują się we wspomnianej przeze mnie ekosferze, a w ich atmosferze są konkretne składniki. Odrzucają prawie całkowicie gazowe giganty, uważając je za niegościnne. Na ziemi znaleźć można jednak organizmy, które zamiast tlenu potrafią przetwarzać związki siarki i w ten sposób dostarczać sobie energii. Co stoi na przeszkodzie, aby jakieś bakterie, wirusy czy inne mikroby (może nawet coś większego) ukrywały się pośród morderczych dla ludzi chmur gazowego giganta? Życie wielokrotnie pokazało, że jest w stanie rozkwitać mimo mocno niekorzystnych warunków.
W przypadku Mass Effect: Andromeda zauważalna jest jeszcze jedna komplikacja. Nie dysponujemy obecnie napędem, który byłby w stanie pozwolić nam na pokonywanie międzygwiezdnych odległości. Co z tego, że dotarliśmy na Księżyc, a kiedyś tam uda nam się wylądować załogą na Marsie. Obie te podróże, niebywale krótkie z punktu widzenia wszechświata, pochłaniają mnóstwo czasu, a podróż do galaktyki Andromedy jest całkowicie poza naszym zasięgiem. Wyemitowane przez nas światło, pędząc z prędkością 300 tysięcy kilometrów na sekundę, dociera tam po 2,5 mln lat. My, napędzając pojazd kosmiczny obecnie dostępnymi silnikami, potrzebowalibyśmy wielokrotnie więcej czasu. Na miejscu mogłoby się nawet okazać, iż poszukiwanej planety już nie ma. Została zniszczona przez jakieś kosmiczne wydarzenie, albo, jeśli wierzyć teoriom o rozszerzaniu się wszechświata, zmieniła swoje położenie.
Przelecenie ogromnych odległości w przestrzeni kosmicznej wymaga nie lada napędu. Naukowcy opracowują już wiele nowoczesnych rozwiązań i choć większość z nich to tylko teoria, być może w przyszłości uda się je zrealizować, zastępując silniki na paliwo stałe, czyli najpotężniejszy obecnie dostępny rodzaj napędu. Przyszłością może być m.in. silnik reakcyjny, wykorzystujący do działania trzecią zasadę dynamiki Newtona. Silnik tego typu - w wielkim skrócie - emitowałby wiązkę bardzo szybkich cząstek, te natomiast wprawiałyby w ruch cały pojazd. Z silnikiem reakcyjnym wiąże się wielkie nadzieje, ale istnieją też inne ciekawe rozwiązania. Są to m.in. napęd elektromagnetyczny, fuzyjny, jonowy, a także plazmowy. Ciekawie, przynajmniej w teorii, wyglądają też metody korzystające z wiatru słonecznego albo pól grawitacyjnych planet i słońc. Pomiędzy ciałami niebieskimi jest bowiem mnóstwo energii, trzeba ją tylko odpowiednio wykorzystać.
Mimo że obecnie nie mamy żadnych dowodów na to, że życie na innych planetach istnieje i nie potrafimy ich też bezpośrednio zbadać, naukowcy wiążą ogromne nadzieje z teleskopem Keplera (następca teleskopu Hubble'a). Dzięki niemu udało się odnaleźć mnóstwo planet przypominających Ziemię, a z każdą kolejną rośnie prawdopodobieństwo tego, że choćby na jednej uda się dostrzec jakąś formę życia. Biorąc pod uwagę fakt, że planet we wszechświecie są co najmniej miliardy, na którejś najpewniej udałoby się coś znaleźć. Problem w tym, że raczej nigdy nie odwiedzimy choćby niewielkiego ich procenta. Dlatego na chwilę obecną pozostają nam jedynie marzenia. Te na szczęście łatwo urzeczywistnić w grach oraz filmach. Zdecydowanie odsyłamy więc wszystkich zainteresowanych kosmicznymi podróżami oraz odkryciami do Mass Effect: Andromeda i na seans filmu LIFE.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler