Testowaliśmy Horizon Zero Dawn - nasze wrażenia z gry
Horizon: Zero Dawn to wciąż jedna wielka niewiadoma. Od czasu zapowiedzi tytuł elektryzuje posiadaczy PlayStation 4, a kolejne materiały promocyjne coraz bardziej wyostrzają apetyt. Produkcja jak wiele innych przed nią, prezentuje się niezwykle atrakcyjnie na wszelakiej maści zwiastunach i "oficjalnych" pokazach rozgrywki. Twórcy zapowiadają jedyną w swoim rodzaju bohaterkę, nietuzinkowy pomysł na uniwersum oraz przepiękny otwarty świat, urzekający bogatymi w detale panoramami i zachęcający do szeroko pojętej eksploracji. Tak się złożyło, że będąc na tegorocznej edycji Warsaw Games Week, miałem okazję położyć łapki na projekcie twórców serii Killzone. Nie było mi dane przetestować wszystkich funkcjonalności wspomnianego dzieła, lecz to, co byłem w stanie odnotować, możecie przeczytać poniżej. Zachęcam więc do lektury!
Przetestowanie Horizon: Zero Dawn plasowało się na samym szczycie listy z kategorii "do ogrania" kiedy tylko postanowiłem wybrać się na warszawskie targi. Po dotarciu do hali, w której swoje stoiska rozlokowała firma Sony, skierowałem się do tego, w którym ekipa niebieskich przeprowadzała pokazy przygód rudowłosej Aloy. Po kilkudziesięciu minutach czekania w kolejce, przedstawiciele Sony zaprosili kolejne osoby - w tym mnie - do pomieszczenia, gdzie przeprowadzono pokaz rozgrywki. Demo, odpalone i omawiane przez członka ekipy Sony, było jednak tym samym, które zaprezentowano na tegorocznym E3, więc tutaj wielkiego zaskoczenia nie było. Po prezentacji, zaproszono nas do kolejnego pomieszczenia, gdzie czekały na nas stanowiska z próbką.
Zanim przejdę do opisywania wrażeń z rozgrywki, wspomnę jedynie, iż wersja, którą miałem okazję ogrywać nie oferowała wszystkich funkcjonalności. Należy przez to rozumieć, że nie otrzymaliśmy dostępu do interfejsu użytkownika, a co za tym idzie, nie można było przejrzeć mapy świata i menu wytwarzania przedmiotów, ani zerknąć na ekran rozwoju postaci. Obszar, po którym dało się poruszać, również miał swoje granice, po naruszeniu których pojawiało się odliczanie czasu i ponowne spawnowanie naszej postaci we właściwym rejonie rozgrywki. Demko pozwalało więc jedynie pobiegać, powalczyć i poeksplorować na małej przestrzeni, nie dając okazji do sprawdzenia choćby jednego zadania. Mimo tych ograniczeń, udało mi się wstępnie przetestować mechanikę, a ta wypada zaskakująco dobrze.
Horizon Zero Dawn już przy pierwszym kontakcie sprawia rewelacyjne wrażenie w kwestii kontroli nad naszą bohaterką. Aloy jest niesamowicie szybka, lekka jak piórko i zwinna jak dzika kocica. Nowe dzieło Guerilla Games to ciekawe zjawisko, jeśli chodzi o połączenie bardzo szybkiego stylu rozgrywki z mechaniką strzelania z łuku. Wydawać by się mogło, że łuk jako broń dystansowa będzie zachęcał właśnie do walki na większe odległości, lecz nic bardziej mylnego. W Horizon wbijamy się na pełnym gazie w sam środek zadymy, szyjemy do przeciwników różnego rodzaju strzałami i błyskawicznie się ulatniamy by po chwili uderzyć ponownie. Kiedy wskoczymy do akcji, dzieje się naprawdę dużo, a całość w dość przystępny sposób pozwala czerpać mnóstwo frajdy.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler