Przebudzenie Mocy - film, który sprawił, że odzyskałem wiarę!


bigboy177 @ 18:42 21.12.2015
Marcin "bigboy177" Trela
Czasem coś piszę, czasem programuję, czasem projektuję, czasem robię PR, a czasem marketing... wszystko to, czego wymaga sytuacja. Uwielbiam gry, nie cierpię briefów reklamowych!

J.J. Abrams dał radę. Choć nie wymyślono niczego nowego i nie ma rewolucji, jest film, z którego każdy fan Gwiezdnych Wojen powinien być zadowolony. A i nowych fanów na pewno przybędzie.

Oryginalna trylogia Gwiezdnych Wojen to do dnia dzisiejszego jeden z moich ulubionych filmów. Zdaję sobie sprawę z tego że jest to wynikiem jakiegoś tam sentymentu, ale jednocześnie jestem też przekonany, że przemawia do mnie ta mistyczna otoczka rycerzy Jedi. Ta walka dobra ze złem, w której, niczym w bajkach, zawsze wygrywają ci dobrzy. Spojrzenie takie, choć ograniczone, nielogiczne i bardzo idealistyczne, jest wizją dziecka, nieskażonego jeszcze sporami w sejmie i innymi dziwadłami. Dlatego właśnie podróż do odległej galaktyki zawsze była dla mnie czymś wyjątkowym, chwilą zapomnienia.

Uwaga: Tekst zawiera spoilery, czytacie go na własną odpowiedzialność!

Obraz tego unikatowego widowiska zepsuła nieco nowa trylogia, mająca za zadanie przedstawić nam wydarzenia, które miały miejsce przed Nową nadzieją. George Lucas, miast skupiać się na fabule, chciał przygotować jedno wielkie CGI. Wielu fanów straciło wówczas nadzieję na to, że jeszcze kiedykolwiek zobaczą świat Gwiezdnych Wojen, przynajmniej równie dobry co w pierwszych trzech częściach. Pełen obaw szedłem więc na seans w kinie, ale już po kilkudziesięciu minutach byłem jednak przekonany, że J.J. Abrams czuje moc. Moc jest w nim mocna, że tak powiem, a w rezultacie udało się przygotować naprawdę solidną produkcję. Nic szczególnie odkrywczego, ale nowy początek, nową nadzieję dla nieco sponiewieranych rycerzy Jedi.

Kosmiczny Bond:
Stormtrooperowi, którego Rey namawia do jej uwolnienia, głosu użyczył agent 007, Daniel Craig.

Zacznijmy od tego, że Przebudzenie Mocy faktycznie robi wrażenie restartu. Mamy tu "Gwiazdę Śmierci", mistrza na emeryturze, jakiegoś tam imperatora, antagonistę, pilota buntownika itd. Zabrakło w sumie tylko wymanierowanej, pięknej księżniczki, ale wszystko inne jest. Mam wrażenie, że projekt wyreżyserowany przez Abramsa, to mieszanka elementów, które stanowiły o sile oryginalnej trylogii. Czy to źle? Ależ oczywiście, że nie. Uniwersum Gwiezdnych Wojen to nie tylko filmy, ale także komiksy, książki, seriale, filmy animowane itd. Jest tego tyle, że czasami ciężko się w tym wszystkim odnaleźć. Jest mnóstwo dziur, komplikacji i bezsensownych, wzajemnie wykluczających się wątków. Abrams postanowił z tego zrezygnować, wciskając przycisk reset!

Głównym bohaterem, a może bohaterką, Przebudzenia Mocy jest młoda kobieta o imieniu Rey. Poznajemy ją w chwilach niedoli. Dziewczyna utraciła rodzinę, a teraz sama musi o siebie zadbać, każdego dnia walcząc o przetrwanie, zbierając złom i wymieniając go na porcje żywności. Dziwnym zbiegiem okoliczności w jej ręce trafia robocik BB-8, w którym znajduje się coś niebywale cennego dla Rebelii oraz Imperium, tfu Najwyższego Porządku. Robocik musi więc trafić do tych pierwszych i od tego momentu zaczyna się sprezentowana oglądającemu historia.

Rycerze Jedi, choć odnieśli zwycięstwo w Powrocie Jedi, znowu zamienili się w Legendę. Luke – jedyny ich przedstawiciel – zniknął gdzieś bez śladu i nikt nie wie co się z nim stało. Jedni oglądający uważają, że to dziura fabularna, mnie jednak całość odpowiada. Rycerzy Jedi nie było na świecie od dłuższego czasu. Zostali bezwzględnie wytępieni w trzeciej części nowej trylogii, a w związku z tym świat powoli zaczął o nich zapominać, szczególnie w dalekich zakątkach galaktyki, jak np. na planecie Jakku, z której pochodzi Rey.

Sprawdź także:
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosgeass   @   21:05, 25.12.2015
Cytat: shuwar
Ale to samo mogli byśmy zarzucić Lukowi Skywalker'owi, że od razu nieźle walczył...
Rey ma w sobie moc i... nazwijmy to wrodzoną pamięć mięśniową.
Co do mocnego, czarnego charakteru. Jest w filmie jakaś postać, która prezentuje się poprzez holocron. Nie bardzo mogę namierzyć, kto to może być (sklonowany Palpatine? Ale ten powinien już chyba nie żyć, no ale Disney zarzucił zapisaną już historię SW po wydarzeniach z VII części)


Waaaaaat? Nieźle walczył? Vader nim rzucał jak szmatą w Imperium Kontratakuje. Nawet się nie wysilał blokując ataki Luka. Było widać przepaść w umiejętnościach. Ba, obciął mu rękę. To jest bez porównania z tym co było w VII epizodzie Dumny Obstaję przy swoim ;)
0 kudosDirian   @   21:10, 25.12.2015
No z tym jak Rey posługiwała się mieczem to trochę przesadzili, ale taka do końca bezbronna to nie była - przykładowo tym swoim kijem machała całkiem sprawnie. Choć kij to jednak nie miecz... Dumny
1 kudosgeass   @   21:25, 25.12.2015
Cytat: Dirian
No z tym jak Rey posługiwała się mieczem to trochę przesadzili, ale taka do końca bezbronna to nie była - przykładowo tym swoim kijem machała całkiem sprawnie. Choć kij to jednak nie miecz... Dumny


Do niej by pasował ten miecz Darth Maula Dumny
0 kudosGuilder   @   22:09, 27.12.2015
Unikałem tego tematu jak mogłem (choć skręcało Puszcza oko ) coby spoilerów uniknąć. Jak już wspomniałem w innym temacie, los Hana Solo wyjawiono mi przedwcześnie, jednak z pozostałymi faktami się udało. Usiadłem więc w drugie święto w kinie z rodzicami, i wczułem w historię jak tylko się dało.

Byłem wśród osób obawiających się o Finna. Z wiadomych względów, jako typowy-niedzielny-małoambitny widz, podświadomie oczekuję białego mężczyzny w roli protagonisty. Potrzebowałem chwili, by przywyknąć do Boyegi, ale bezproblemowo się udało. Facet jest bardzo fajny, ma bardzo zabawne wstawki, w ogóle nie irytuje, a gdy jest poważny, to i nam się udaje, zamiast się podśmiewywać (co niestety jest powszechne w przypadku Kylo Rena, jak wyczytałem w komentarzach w Internecie). No ale wtedy dostałem drugiego "kopniaka" od politycznej poprawności. On nie jest najważniejszą postacią! Wszystkie trailery na to wskazywały, a tu nagle bęc, wrażliwa na moc jest Rey. Tu też casting trzeba pochwalić, bo wzięli miłą dla oka aktorkę, ale nie seksowną, nie rozpraszała. Cool Aktorsko nie ma się do czego przyczepić, natomiast zabrakło parę minut na pogłębienie postaci. Jest nazbyt spłycona w porównaniu choćby do Finna, którego moralne rozterki zajęły nam cały wstęp do filmu. No i jak wspomnieliście, za szybko nauczyła się posługiwać mieczem świetlnym, mnie też to zdziwiło.
Kylo Ren dostaje po dupie od mniej więcej połowy widzów/fanów. Ja go będę raczej bronił. "Nowa nadzieja", jeszcze jako po prostu "Gwiezdne Wojny", wprowadziła nam Vadera, postać dla mainstreamowego widza awangardową. Schowany za maską, noszący bez przerwy czarny jak śmierć pancerz i dyszący metalicznie olbrzym. Powtórzenie tego schematu byłoby gwoździem dla trumny dla scenarzystów (o tym zaraz), i wybrnięto z tego zgrabnie, moim zdaniem. Otóż liczę na to, bo o tym przekonamy się najwcześniej w 2017 roku, że mamy do czynienia z kolejną awangardą. Oprócz tradycyjnego rozwoju "od zera do bohatera" postaci pozytywnej, dostaniemy podobny szablon postaci stojącej po stronie zła. Ren jest niewiele starszy od Luke'a z "Nowej Nadziei", jeszcze sporo przed nim, także w sferze mentalnej (te wszystkie słabości wypisane na twarzy są IMHO celowym zabiegiem twórców, a nie słabością aktorską/fizjonomiczną Adama Drivera). Może zrobią z niego kiczowatą postać, ale póki co sprawa jest jak najbardziej otwarta.
Poe Dameron to może być nowy Han Solo (co osłodziłoby trochę śmierć tego drugiego). Polubiłem go od pierwszej sekundy. Liczę na rozwinięcie tej postaci w następnych częściach.
Chewbacca w ogóle się nie postarzał!
Ze starego trio ja najbardziej czekałem na Luke'a. W końcu chciałem go zobaczyć jako wielkiego mistrza Jedi. Z tego co wyczytałem, nie byłem jedyny, i twórcy bali się, że przyćmi nowe postacie, dlatego opóźniali jak najbardziej jego wejście do akcji. No i trochę przegięli, ale nie można mieć wszystkiego, czekamy na ósmą część.
Powitanie Hana i Lei IMHO wcale nie było takie złe. Było subtelne, bez fajerwerków, takie powinno być. Łatwo było o spartaczenie tego, a wyszło tak...elegancko w sumie. Lucas wybitnym reżyserem nie jest, ale za tę scenę bym go nie batożył.
Za to chyba kilka razów należałoby się Kasdanowi. Chłop odciął kuponik i skasował pewnie gruby szmal za to jeszcze. Scenariusz to żywa kalka "Nowej Nadziei" z paroma zmianami tylko trochę za dużymi, by nazwać je "kosmetyczne". Starkiller to żenada, w dodatku znowu ze słabym punktem przywołującym na myśl Gwiazdę Śmierci. Znowu wysyłamy w gniazdo os Hana Solo z ekipą w celu ratowania kobiety, tracimy przy tym ważnego bohatera, ale w gruncie rzeczy misja zakończona sukcesem. Znowu w droidzie znajduje się cenna informacja, którą Impe...Porządek (kierowany przez brzydala mającego gościa w masce za ucznia) chce przejąć. Znowu startujemy na pustyni. I tak dalej, i tak dalej... Fajnie, stara trylogia była i jest świetną rozrywką dla mnie, ale oczekiwałem czegoś, co nie będzie jej kalką. Duży, taki serio duży, minus dla pracy scenarzystów. Chałtura, którą na szczęście wyprowadził na prostą (z mimo wszystko ekstra skutkiem) świetny reżyser i zdolni aktorzy.
Kończąc, jestem mimo wszystko bardzo zadowolony. Mimo wtórnej treści, forma sprawiła że bawiłem się świetnie. Ale ja jestem oddanym (niemal bezmyślnie Niewinny ) fanem "Gwiezdnych Wojen", mnie się nawet prequele podobały. 8/10 dałem, i odliczam czas do ósemki. Reżyser inny, ale też pozwalający na optymizm. Ale z Abramsem niech się nie żegnają w Disney'u. Facet odwalił dużo dobrej roboty, jego obecność przy projekcie to gwarancja pewnego poziomu, wystarczającego dla mnie.
0 kudosshuwar   @   07:34, 28.12.2015
SW, to chyba coś więcej niż film. Zobaczcie: marudzimy, wytykamy błędy, a i tak na koniec dajemy 8/10, co oznacza, że film jest naprawdę niezły. Ot to specyfika tematu. Przez to co stworzyły w naszych umysłach Gwiezdne Wojny spodziewaliśmy się od VII części... no właśnie, myślę, że spodziewaliśmy się tego pierwszego WOW jak za pierwszym razem gdy oglądaliśmy starą trylogię, a to przecież nie możliwe.

Ja już na drugi dzień zacząłem się wiercić... bo z chęcią kupiłbym film na DVD i przestudiował go jeszcze z kilka razy. Dziś lecę kupić książkę, która uzupełnia fabułę między VI a VII częścią. Encyklopedia SW jaką posiadam okazała się nieco rozregulowana w stosunku do nowej, trzeciej trylogii.
0 kudosgeass   @   10:22, 28.12.2015
Cytat: shuwar
SW, to chyba coś więcej niż film. Zobaczcie: marudzimy, wytykamy błędy, a i tak na koniec dajemy 8/10, co oznacza, że film jest naprawdę niezły. Ot to specyfika tematu. Przez to co stworzyły w naszych umysłach Gwiezdne Wojny spodziewaliśmy się od VII części... no właśnie, myślę, że spodziewaliśmy się tego pierwszego WOW jak za pierwszym razem gdy oglądaliśmy starą trylogię, a to przecież nie możliwe.

Ja już na drugi dzień zacząłem się wiercić... bo z chęcią kupiłbym film na DVD i przestudiował go jeszcze z kilka razy. Dziś lecę kupić książkę, która uzupełnia fabułę między VI a VII częścią. Encyklopedia SW jaką posiadam okazała się nieco rozregulowana w stosunku do nowej, trzeciej trylogii.


Ja zaraz po seansie na nazwijmy to fali opisałem swoje wrażenia i napisałem, że dałbym 7/10. Natomiast jak się przespałem i na chłodno mogę ocenić ten film to jeszcze spuściłbym punkt a nawet półtora. Niestety im bardziej myślę o tym filmie tym bardziej jest on idiotyczny!

1
Sam początek filmu to kretynizm. Finn znany jeszcze wtedy pod jakimś tam nr przylatuje na planetę... bla bla bla... chwytają Poe. Kylo Ren wydaje polecenie aby wszystkich wybić, a on nie strzela, jako jedyny. No nonsens! Szturmowcy są "rekrutowani" jako dzieci i szkoleni tylko do jednego celu. Facet trenował przez kilka dobrych lat i co? Nikt się nie zczaił przez tyle czasu, że gość to jakieś słabe ogniwo do odstrzelenia? Znaczy się już na początku filmu zaznaczono, że ten cały Nowy Porządek to banda idiotów.
Mało tego, Kylo Ren to widzi. Gapi się na niego z 5 min! Powinien powiedzieć do swojego przydupasa, żeby zabrał Poe na statek, a on za chwilkę tam przyjdzie tylko musi coś załatwić. Powinien podejść do szturmowca FN coś tam i się zapytać mniej więcej tak:
KR - Co się dzieje? Zabij go.
FN: ...
KR - (załącza świetny miecz) Zrób to, albo ja wykończę Ciebie!
Gostek to robi i powiedzmy że "jest wtedy ok" przy czym powinien być nadzorowany przez kogoś aby mu czasami nic dziwnego do głowy nie przyszło. Albo druga opcja gdzie Finn nie zabija i Kylo Ren wykańcza najsłabsze ogniwo. I koniec, nie ma filmu Dumny Każdy inny scenariusz jest nonsensem.

2
Mówimy tu, że kalka rozpoczyna się od połowy filmu. Otóż zaczyna się od samego początku. Tam była porwana Leia, tutaj jest Poe. Tam wiadomość dostał R2D2 tu mapę BB8. I właśnie co do tej mapy. Przecież tam brakowało praktycznie jednego puzzla! To był mały obszar. Luke się postarzał z 40 lat jak nie więcej! Było tyle czasu, e chyba z buta można było przeszukać każda, KAŻDĄ ze znajdujących się w tym odcinku planet. No idioci, z każdej strony idioci!

3
Poznajemy Rey. Babka jest kalką Anakina Skywalkera. Mieszka na pustyni, potrafi wszystko naprawić i jak się okazuje potrafi pilotować chyba lepiej niż Han Solo. Serio? Nie można było wymyślić czegoś oryginalniejszego? Dalszy nonsens, jakiś tam stworek sobie znajduje BB8 nagle się zjawia ona i ot tak jej ten stworek go po prostu oddaje? To po jaką cholerę ona zbiera te śmieci się pytam? Przecież wystarczy podejść do byle stworka, zobaczyć że ma coś fajnego i powiedzieć daj mi to. O wiele prostsze! Po co się męczyć?

4
Trafiają do tej tawerny na jakiejś tam planecie gdzie jest ta CG wyrocznia. Finn już swoje przeżył i ma dość. Nie chce wojować ani przeciwko Porządkowi, ani z rebelią lub bez niej. Chce po prostu świętego spokoju. Mówi do Rey żeby szła z nim, że to nie ich sprawa. Ta tam odmawia i cały czas nudzi tym że ona musi wrócić na swoją planetę, bo czeka na rodzinę. Fin w takim razie można powiedzieć, mówi, ok, to wal się ja tam spadam. Nara!
Rey nagle przywołuje miecz (co?! Szczęśliwy). Z tyłka pojawia się ta wyrocznia i mówi jej o przeznaczeniu, że moc ja wzywa, pierdoły. Ta dalej te swoje, muszę wracać na swoja planetę, rodzina.... I tutaj wyrocznia mówi jak gdyby nigdy nic, ok, ale dobrze wiesz że oni nie wrócą nie? I co? I nic. Może 2s jakiejkolwiek reakcji, nawet nie wiem czy jakaś wymuszona łezka się pojawiła czy nie, bo nie pamiętam. Ale serio? Laska zaznaczała jakieś kreski na ścianach. Było ich sporo więc w domyśle skrobała je latami. A tu 2s reakcji i aha nie wrócą, to ok. No nonsens!

5
Kylo Ren gada do maski Vadera, że zakończy to co on zaczął. Znaczy co? Ma zamiar znaleźć Luka, żeby razem z nim rozwalić nowy porządek? Przecież Vader nie jest najlepszym obiektem do naśladowania skoro ten rozwalił całe imperium zabijając Imperatora i tym samym ratując Luka! To po co on walczy z tą rebelią?

No nonsens goni nonsens w tym filmie. Jest on autentycznie idiotyczny. EP I-III to fabularny meisterstuck przy tym gniocie. Zdecydowanie złym pomysłem było wycofanie Poe z filmu na rzecz Finna. Poe się akurat udał, jest fajną postacią i powinno go być zdecydowanie więcej. Tych idiotycznych rzeczy można wymieniać i wymieniać, ale i tak ten post już jest długi, a nie chcę powtarzać tego co napisałem wcześniej i co napisali też inni. Ten film jest fabularnym nieporozumieniem jak dla mnie. Nikt nie jest w stanie mi nawet wmówić że był on chociażby dobry. Wg mnie najsłabsza część... Niestety.
0 kudosshuwar   @   13:34, 28.12.2015
E tam... ja się po premierze przespałem i ... chyba bym o 0,5 pkt podniósł. SW VII to nie tylko film... to cała historia. Którą ciężko byłoby opowiedzieć w 2 godziny. Czytałem, że z wersji kinowej wycięto około 20 min scen, wprowadzeń postaci itp... Czekam na wersję DVD z wyciętymi scenami.

A dziś kupiłem książkę: SW Koniec i Początek, by dowiedzieć się co działo się między epizodami 6 i 7.
0 kudosGuilder   @   18:41, 28.12.2015
@ Geass
Nie chce mi się rozmyślać, co jest spoilerem, więc cały mój post nim będzie.

1) Ren jest drugą/trzecią osobą w Porządku. Nie musi zajmować się takimi pierdołami. Niesubordynacja Finna nie została przeoczona, został skierowany na reedukację. Nie takie nierealne, w końcu jeśli inwestujesz w dzieciaka od tak dawna, to nieekonomiczne może być pozbywanie się go przy pierwszej okazji. Na pewno nie był pierwszym, który spanikował podczas "debiutu".
2) Nie wiemy jak duża jest galaktyka, gdzie toczą się akcje filmów. Nawet dwukrotnie mniejsza galaktyka od Drogi Mlecznej to obszar tak ogromny, że nawet ten mały obszar wystarczy by zniknąć. Tym bardziej dla potężnego Jedi, który tego chce. A postarzał się o lat 30, ale to taki szczególik.
3) Jesteś zbieraczem złomu, wcale nie musisz być przy tym obcykany w walce. Podchodzi do Ciebie przedstawiciel gatunku ponad dwa razy większego i szybszego, a Ty nie masz porządnej broni. Na miejscu tamtego kurdupla oddałbyś droida, i jeszcze własny portfel dorzucił. Cool
4) W tej scenie tylko to "wołanie miecza" było dziwne. Reszta nie jest bardziej absurdalna od całej koncepcji mocy, jasnej i ciemnej strony czy kosmitów. Sama Rey zaś kwiliła w tej scenie, więc mogłeś się trochę zagapić. Uśmiech
5) Tutaj wystarczy odrobina chęci, by wymyślić zgrabne dopowiedzenie. Może to właśnie w tym rzecz, że wrócił na jasną stronę mocy? Był potężnym Sithem, władał (choć bardziej jako wicehrabia, ale Ren jest w tej samej sytuacji) całą galaktyką, i nie dał rady się powstrzymać przed współczuciem wobec syna, nawrócił się. Być może Ren chce dążyć do tego samego celu, jednocześnie deklarując, że nie wymięknie w najważniejszym momencie?

0 kudosshuwar   @   18:52, 28.12.2015
Jestem po pierwszych rozdziałach książki Początek i Koniec. Mowa jest w niej, że imperium zostało zdziesiątkowane i pozostały jedynie te słabsze jednostki, mniej wyszkolone. Finn mógł być pospiesznie wcielony do akcji. Z resztą w filmie pada informacja, że pracował on wcześniej przy odpadach, śmieciach czy jakoś tak.
0 kudosgeass   @   20:58, 28.12.2015
Cytat: Guilder
@ Geass
Nie chce mi się rozmyślać, co jest spoilerem, więc cały mój post nim będzie.

1) Ren jest drugą/trzecią osobą w Porządku. Nie musi zajmować się takimi pierdołami. Niesubordynacja Finna nie została przeoczona, został skierowany na reedukację. Nie takie nierealne, w końcu jeśli inwestujesz w dzieciaka od tak dawna, to nieekonomiczne może być pozbywanie się go przy pierwszej okazji. Na pewno nie był pierwszym, który spanikował podczas "debiutu".
2) Nie wiemy jak duża jest galaktyka, gdzie toczą się akcje filmów. Nawet dwukrotnie mniejsza galaktyka od Drogi Mlecznej to obszar tak ogromny, że nawet ten mały obszar wystarczy by zniknąć. Tym bardziej dla potężnego Jedi, który tego chce. A postarzał się o lat 30, ale to taki szczególik.
3) Jesteś zbieraczem złomu, wcale nie musisz być przy tym obcykany w walce. Podchodzi do Ciebie przedstawiciel gatunku ponad dwa razy większego i szybszego, a Ty nie masz porządnej broni. Na miejscu tamtego kurdupla oddałbyś droida, i jeszcze własny portfel dorzucił. Cool
4) W tej scenie tylko to "wołanie miecza" było dziwne. Reszta nie jest bardziej absurdalna od całej koncepcji mocy, jasnej i ciemnej strony czy kosmitów. Sama Rey zaś kwiliła w tej scenie, więc mogłeś się trochę zagapić. Uśmiech
5) Tutaj wystarczy odrobina chęci, by wymyślić zgrabne dopowiedzenie. Może to właśnie w tym rzecz, że wrócił na jasną stronę mocy? Był potężnym Sithem, władał (choć bardziej jako wicehrabia, ale Ren jest w tej samej sytuacji) całą galaktyką, i nie dał rady się powstrzymać przed współczuciem wobec syna, nawrócił się. Być może Ren chce dążyć do tego samego celu, jednocześnie deklarując, że nie wymięknie w najważniejszym momencie?


odp
1)Nie ważne, że nieekonomiczne czy nie, ale bezpieczne. Jak chcesz być czarnym charakterem i robić za badass'a nie możesz mieć w zespole słabych ogniw. Nawet najtrwalszy łańcuch się zerwie jeśli chociaż jedno oczko będzie słabe. Tak jak robili ruscy. Heja na przód strzelaj do wroga, a jeśli się cofniesz czy zaczniesz uciekać to my cię wyeliminujemy. Właśnie. Zobacz nawet Vadera jeśli to dla Rena taki wzór. Ile razy się zmieniał komandor w nowej nadziei? Było po prostu "zawiodłeś mnie ostatni raz" i po gościu. Nie odsyłał nikogo na reedukację Szczęśliwy To nawet nie brzmi, jest absurdalne Szczęśliwy
2) Skoro Luke Skywalker dziwnym trafem wylądował idealnie gdzie był Yoda gdy ten go szukał. Skoro FInn i Poe na całej pustynnej planecie rozbili się akurat tam, że ten był w stanie bez wody dojść z buta do tej miejscówki to dlaczego ktoś z Rebeliantów czy Nowego Porządku (bo domyślam się że tą mapę co miał R2D2 też mieli) nie byliby w stanie przeszukać planet? W dodatku mieli technologię, bo chociażby w poprzedniej którejś częsci już potrafili wypuszczać roboty które miały za zadanie szukać. Jakby im tak naprawdę bardzo zależało to by szukali. Nie patrzeli by czy jest duża galaktyka czy nie. 30 lat to też dość sporo czasu.
3)Idąc Twoim tokiem myślenia taki Yoda to powinien się przed każdym położyć i błagać o przebaczenie bo jest mały. Dziwnym trafem jednak kilka razy walczył i o dziwo wcale nie z mniejszymi od siebie. Wybacz, ale moim zdaniem uzasadnienie takie jak moja odpowiedź Dumny Po co ona więc coś tam zbierała jak mogła w takim razie zabierać zbiory mniejszym? Mniej wysiłku więcej zysku.
4)Tak samo kwitła jak w sokole. "ale strzelasz, ale latasz". Nie przekonasz mnie. Wybacz Dumny
5) Tak, albo się cudownie nawróci w ostatniej części i będzie już bez maski jako Ben walczył z hologramem czegoś rodem z Władcy pierścieni, który jakoś podejrzanie mi wygląd na mrocznego imperatora wzrostu Yody Szczęśliwy
0 kudosRomeus   @   11:52, 29.12.2015
Ja kompletnie nie rozumiem zachwytów tym filmem. Pierwsza (chronologicznie) część "Gwiezdnych Wojen" to była naprawdę NOWA JAKOŚĆ w gatunku science fiction. To był film, który popchnął ten gatunek do przodu, uformował legendę, obrósł swoistym "kultem", wykreował nowe uniwersum. Natomiast "Przebudzenie mocy" to zwykła praca kopisty, w dodatku utopiona w politpoprawnym sosie (oczywiście głównymi bohaterami pozytywnymi są kobieta i Murzyn). Niemal wszystko jest tu po prostu zerżnięte z oryginału, czasem niemal scena w scenę, bohater w bohatera. ZERO ORYGINALNOŚCI. ZERO. Ten film zrealizowali chyba twórcy "Call of Duty" na zasadzie "chodźcie zrobimy inaczej pokolorowaną wersję mapy "Nuketown" i wmówimy wszystkim, że to "coś nowego", czym jesteśmy strasznie "podekscytowani" i co jest "absolutely amazing". Reszta to sprawa marketingu, który potęgą jest i basta i który skutecznie robi wodę z mózgu zwłaszcza młodym ludziom, którzy milionami kupują po coraz wyższej cenie coraz bardziej niedorobione gry. Ode mnie dla "Przebudzenia mocy" 3/10, tylko ze względu na Harrisona Forda (wciąż w dobrej formie) i dziewczynę grającą Rey. Reszta to wyprana z emocji kopia, a młodociany Vaderek to już chyba jakaś niezamierzona parodia. Nie polecam tego filmu osobom, które - podobnie jak ja - z wypiekami na twarzy oglądały przed laty w kinie "Nową Nadzieję".
0 kudosgeass   @   12:16, 29.12.2015
Cytat: Romeus
Ja kompletnie nie rozumiem zachwytów tym filmem. Pierwsza (chronologicznie) część "Gwiezdnych Wojen" to była naprawdę NOWA JAKOŚĆ w gatunku science fiction. To był film, który popchnął ten gatunek do przodu, uformował legendę, obrósł swoistym "kultem", wykreował nowe uniwersum. Natomiast "Przebudzenie mocy" to zwykła praca kopisty, w dodatku utopiona w politpoprawnym sosie (oczywiście głównymi bohaterami pozytywnymi są kobieta i Murzyn). Niemal wszystko jest tu po prostu zerżnięte z oryginału, czasem niemal scena w scenę, bohater w bohatera. ZERO ORYGINALNOŚCI. ZERO. Ten film zrealizowali chyba twórcy "Call of Duty" na zasadzie "chodźcie zrobimy inaczej pokolorowaną wersję mapy Nuketown" i wmówimy wszystkim, że to "coś nowego", czym jesteśmy strasznie "podekscytowani" i co jest "absolutely amazing". Reszta to sprawa marketingu, który potęgą jest i basta i który skutecznie robi wodę z mózgu zwłaszcza młodym ludziom, którzy milionami kupują po coraz większej cenie coraz bardziej niedorobione gry. Ode mnie dla "Przebudzenia mocy" 3/10, tylko ze względu na Harrisona Forda (wciąż w dobrej formie) i dziewczynę grającą Rey. Reszta to wyprana z emocji kopia, a młodociany Vaderek to już chyba jakaż niezamierzona parodia. Nie polecam tego filmu osobom, które - podobnie jak ja - z wypiekami oglądały przed laty w kinie "Nową Nadzieję".

A żeś pojechał Szczęśliwy Jak sobie poczytasz moje komentarze, raczej ciężko się wyrazić iż film mnie w jakimkolwiek stopniu zachwycił, ale 3/10 to trochę przesada moim zdaniem. Fabularnie tak, tu się zgodzę, ale całościowo na takie 5.5 w porywach maksymalnie 6. Nie można odmówić filmowi bardzo dobrego dźwięku czy efektów wizualnych. BB8, Poe się udali, Rey jest akceptowalna tak pół na pół. Forda bym specjalnie jakoś nie wyróżniał akurat. W moim odczuciu miał wypisane na twarzy "nienawidzę tej postaci, biorę udział w tym czymś tylko dlatego, bo mi dużo zapłacili i coś obiecali" Dumny
0 kudosRomeus   @   13:27, 29.12.2015
Cytat: geass
A żeś pojechał Szczęśliwy


A pojechałem, bo trochę mną trzęsie jak słyszę te wszystkie "ochy" i "achy", tudzież ile ten film już zarobił i jeszcze zarobi. :-)
Szczerze pisząc głównego tekstu BigBoya nie czytałem do końca, a komentarze tylko pobieżnie przeleciałem. Widziałem, że akurat Ty byłeś raczej na nie, ale pomyślałem, że jednak trochę za mało... :-) Mnie niestety ten film mocno rozczarował. Już poprzednie trzy stawiam wyżej, bo choć nie zawsze udanie, to jednak stanowiły próbę rozwinięcia "kultowej" pierwszej trylogii, dopowiedzenia czegoś nowego, poszerzenia uniwersum. Tutaj jest tylko kalka, nic więcej. Nie wiem, jak ludzie mogą to chwalić. Jakby to z założenia był "reboot", to bym się nie czepiał. Ale nie jest, niestety. Pzdr.
0 kudosderm   @   05:29, 01.01.2016
Byłem na tym przedwczoraj w kinie i mimo,że nie jestem jakimś fanatykiem serii to powiem uczciwie,że GW bardzo lubiłem,zwłaszcza te stare. Odnośnie najnowszej części to niestety słabe to jest,mocno przereklamowane i "przebudzenia mocy" nie poczułem.Ale to tylko moje odczucie i mam nadzieję,że w kolejnych dwóch odsłonach będę mógł poczuć klimat tej sagi.Podobnie było wcześniej z drugą trylogią.Mroczne Widmo jakoś mnie nie poruszyło ale już pozostałe dwie jak najbardziej.
1 kudosGuilder   @   21:24, 07.01.2016
Trochę mnie tu nie było, ale wpierw święta, potem wyjazd na sylwestra, a potem zmartwychwstanie i detoks po nim. Odniosę się jeszcze do tych fragmentów postu Geassa, gdzie jest sens dyskutować, pozostała część to juz kwestia opinii.
Cytat: geass
2) Skoro Luke Skywalker dziwnym trafem wylądował idealnie gdzie był Yoda gdy ten go szukał. Skoro FInn i Poe na całej pustynnej planecie rozbili się akurat tam, że ten był w stanie bez wody dojść z buta do tej miejscówki to dlaczego ktoś z Rebeliantów czy Nowego Porządku (bo domyślam się że tą mapę co miał R2D2 też mieli) nie byliby w stanie przeszukać planet? W dodatku mieli technologię, bo chociażby w poprzedniej którejś częsci już potrafili wypuszczać roboty które miały za zadanie szukać. Jakby im tak naprawdę bardzo zależało to by szukali. Nie patrzeli by czy jest duża galaktyka czy nie. 30 lat to też dość sporo czasu.
Odpuść z tym przeszukiwaniem galaktyki, bo tłumaczę Ci, że jest za duża. Finn i Poe znaleźli się w takim a nie innym miejscu faktycznie z dupy, ot dla popchnięcia fabuły. Ale da się łatwo wytłumaczyć, dlaczego Skywalker wylądował blisko Yody. Moc. Yoda chciał być odnaleziony. Zauważ, że w "Powrocie Jedi" Vader wyczuwa Luke'a lecącego na Endor, a potężniejszy od niego Palpatine nie. Więź rodzinna, więź tej samej strony mocy (ta też pomogła pewnie Rey odnaleźć Luke'a w PM), to pomaga. A Rebelianci na odnalezienie Luke'a nie mieli środków.
Cytat: geass
3)Idąc Twoim tokiem myślenia taki Yoda to powinien się przed każdym położyć i błagać o przebaczenie bo jest mały. Dziwnym trafem jednak kilka razy walczył i o dziwo wcale nie z mniejszymi od siebie. Wybacz, ale moim zdaniem uzasadnienie takie jak moja odpowiedź Dumny Po co ona więc coś tam zbierała jak mogła w takim razie zabierać zbiory mniejszym? Mniej wysiłku więcej zysku.
Yoda był jednym z najpotężniejszych Jedi w Galaktyce w trakcie trwania siedmiu części. Bez mocy byłby tak samo bezbronny. A Rey nie była łotrem okradającym słabszych, dlatego nie zabierała mniejszym ich rzeczy.
Dodaj Odpowiedź