Gra w lekturze - Assassin's Creed: Pojednanie


Zidan @ 16:10 09.01.2015

Zgodnie z tradycją, przy okazji każdej premiery gry z serii Assassin’s Creed otrzymujemy miły dodatek w postaci książki, wzbogacającej opowieść przedstawioną w dziele Ubisoftu. Sporo negatywnych emocji wywołanych przez Unity zdążyło już opaść, więc na spokojnie możemy zapoznać się z treścią nowej lektury autorstwa Olivera Bowdena.

Zgodnie z tradycją, przy okazji każdej premiery gry z serii Assassin’s Creed otrzymujemy miły dodatek w postaci książki, wzbogacającej opowieść przedstawioną w dziele Ubisoftu. Sporo negatywnych emocji wywołanych przez Unity zdążyło już opaść, więc na spokojnie możemy zapoznać się z treścią nowej lektury autorstwa Olivera Bowdena. Pisarz świetnie popisał się przy okazji adaptacji pierwszych czterech gier komputerowych, tworząc autentycznie ciekawe, bogate teksty poświęcone przygodom Ezia i Altaira. Potem było troszkę słabiej i Porzuceni (na podstawie "trójki") wyszli raczej przeciętnie, ale już przygody Edwarda Kenway'a w Czarnej Banderze okazały się bardzo przyzwoitą historią. I teraz, w Pojednaniu, Bowden ponownie potwierdza swój niemały talent do wczuwania się w klimat Assassin’s Creed. Choć nie tworzy literatury nadzwyczaj górnolotnej, to dostarcza nam kawał przyzwoitego tekstu, trafnie rozwijającego opowieść, zawartą w Unity.



Co ciekawe, głównym bohaterem nie będzie sam Arno Dorian, a jego niesforna towarzyszka broni – Elise de la Serre. Od razu zaznaczam, że w przypadku Bowdena już wcześniej zdarzyło się, że główny protagonista z gry nie był głównym bohaterem książki – w Porzuconych poznawaliśmy fabułę z perspektywy Haythama Kewneya, a nie Connora. Nie musimy więc wytrzeszczać oczu ze zdziwienia, w końcu „growa” Elise też była postacią ciekawą, a może i nawet ciekawszą niż sam Arno. Po przeczytaniu całej lektury już wiem, że pomysł Bowdena był dobry, a autorowi udało się też wykrzesać kolejne pokłady uroku z tej bez wątpienia interesującej persony.

W książce przenosimy się do drugiej połowy XVIII wieku do pięknego miasta Paryża. Naszą Elise zaczniemy poznawać w zasadzie od jej najmłodszych lat, gdzie naszkicowane zostanie jej dzieciństwo i przyszłość, w roli Mistrzyni Zakonu Templariuszy. Poznamy tu także jej relacje z Arno, którego weźmie pod opiekę jej ojciec, a w końcu dowiemy się, co Elise robiła jako młoda dama (a w zasadzie młoda, gniewna dama w szkole dla dziewcząt). Zanim dotrzemy do wydarzeń rozgrywających się w okresie Rewolucji Francuskiej, Elise pojedzie nawet za granicę (nie powiem dokąd), gdzie spotka bardzo ciekawą bohaterkę znaną z przeszłych książek Bowdena (nie powiem kogo, ale to fajny pomysł). Oczywiście kluczem historii będą wydarzenia znane z gry komputerowej, ale z racji innej perspektywy, te także odpowiednio wzbogacono i nieco inaczej opowiedziano. Ogólnie – pisarz bardzo dobrze poradził sobie z nakreśleniem scenariusza i ponownie udało mu się mnie zaskoczyć. Sama fabuła gry nie należała w końcu do wybitnych i ciężko było mieć wobec niej większe oczekiwania. Na szczęście literat stanął na wysokości zadania.



Na uwagę zasługuje sama narracja powieści. W istocie, czytelnik obcuje z dziennikiem Elise, niekiedy pojawiają się też wpisy napisane przez samego Arno – ale to ledwie niewielki procent całej powieści. Wprawdzie już spotkaliśmy się wcześniej z podobną formą, ale tym razem pisarzowi także udało się dobrze ją wykorzystać.

Sprawdź także:
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosFestus_   @   15:49, 24.01.2015
Bardzo przyjemny, rzetelny tekst. Już któryś z kolei, który czytam o książkach w uniwersum Assassin's Creeda, po które do tej pory nie miał okazji sięgnąć. I już któryś z kolei, który sprawia, że tego żałuję ; )