Hobbit - Bitwa Pięciu Armii: recenzja filmu!


Zidan @ 14:48 09.01.2015

No i stało się. W kinach leci ostatnia część trylogii Hobbita i wszystko wskazuje na to, że świat Śródziemia nieprędko ponownie zawita na srebrnym ekranie.

No i stało się. W kinach leci ostatnia część trylogii Hobbita i wszystko wskazuje na to, że świat Śródziemia nieprędko ponownie zawita na srebrnym ekranie. Nie sądzę, żeby szybko zdecydowano się nakręcić rebooty produkcji Jacksona, a studia filmowe nie mają żadnych praw do innych utworów Tolkiena (te są w posiadaniu potomków pisarza, którzy niechętnie odnoszą się do ich sprzedaży – choć wszyscy wiemy, że kluczowym pytaniem w tej materii nie jest „czy?”, a „za ile?). Co by więc nie mówić, szedłem do kina z pewną nostalgią, bo choć pierwsze dwie części przygód Bilba Bagginsa budzą we mnie uczucia ambiwalentne, tak Władca Pierścieni nieprzerwanie wywołuje ogrom ciarek. No ale już nie przedłużając, zobaczmy jak Peterowi Jacksonowi wyszło pożegnanie ze światem Śródziemia i czy Bitwa Pięciu Armii należycie zamyka tę blisko piętnastoletnią przygodę.



Ile recenzji wszystkich trzech części, tyle opinii i skrajności. Niektórzy bezwzględnie krytykują Niezwykłą Podróż, choć akurat mnie w sumie się podobała (chyba najbardziej z całej trójki). Wyczytałem sporo pochlebnych opinii o Pustkowiu Smauga, ja z kolei przy nim się trochę wynudziłem i umęczyłem. Przed seansem Bitwy Pięciu Armii poczytałem opinie i też jest dość skrajnie: niektórzy chwalą, że najlepsza odsłona, niektórzy, że na poziomie poprzednich, inni – nazywają film katastrofą. Tak różnorodne opinie już same w sobie mogą budzić kontrowersje i dezorientować każdego potencjalnego widza. I cóż - ja po seansie kinowym „trójki” wyszedłem zadowolony, a finał historii podobał mi się zdecydowanie bardziej od chociażby Pustkowia Smauga. Wprawdzie muszę do tego wszystkiego dołożyć kilka łyżeczek dziegciu, ale ostateczny efekt i tak przypadł mi do gustu. Było dynamicznie, widowiskowo, zabawnie, niekiedy wzruszająco i całkiem pomysłowo. Koniec końców nie mogłem jednak nie mieć wrażenia, że kilka wątków występujących w całej trylogii było niepotrzebnych, część niedopowiedzianych, a ostatecznie wszystkie trzy filmy można było poprowadzić nieco lepiej (nie będę się czepiał decyzji Jacksona o nakręceniu trzech, zamiast dwóch filmów – reżyser udowodnił, że miało to faktyczny sens i nie okazało się zupełnie sztucznym wydłużeniem projektu).

W kwestii fabuły właściwie wszystko to, co można było już powiedzieć, zostało powiedziane. Bitwa Pięciu Armii ekranizuje ścisły finał powieści Tolkiena, nie ma tu zatem miejsca na wielkie zwroty akcji czy zaskoczenia. Dzielne krasnoludy rozbudziły smoka Smauga, a ten – w rewanżu – rusza spalić niewinne Miasto na Jeziorze. Sauron wypuścił też swoją wielką armię orków i goblinów, przeciwko której wystąpią zjednoczone oddziały ludzi, elfów i krasnoludów. Właściwie cała produkcja skupia się na przedstawieniu tytułowej bitwy, tylko niekiedy przerywając ją spokojniejszymi sekwencjami. Na ekranie dzieje się naprawdę dużo i twórcy nie dają nam ani chwili wytchnienia.



Śmiało można powiedzieć, że 3/4 produkcji to żywa, różnoraka akcja. To dzielny Bard będzie stawiał czoła Smaugowi, to zobaczymy ciekawą scenę w Dol Guldur (kiedy Elrond, Saruman i Galadriela ruszą na ratunek Gandalfowi), czy oczywiście fajnie przygotowane, widowiskowe sceny batalistyczne (których, być może, mogłoby być kilka minut więcej i które nie są tak dobre, jak chociażby w Powrocie Króla). Rzecz jasna pooglądamy też całą masę pomniejszych potyczek z głównymi bohaterami w roli głównej. Trzeba w tym miejscu napisać, że Jackson poradził sobie wyśmienicie z realizacją wszystkich scen: Bitwa Pięciu Armii to przednie widowisko, które nie nuży i dostarcza masy pozytywnych wrażeń. Dawno już nie widziałem filmu tak wypełnionego akcją, która na każdym kroku czymś zaskakuje i w żadnym momencie nie wydaje się nudna. Jest finezyjnie, ciekawie i – co najważniejsze - absorbująco.

Co więcej, scenarzyści i aktorzy rozbawiają sporą dawką niegłupiego humoru (chyba ogólnie „trójka” ma go najwięcej ze wszystkich części). Może filmowcy niekiedy nie do końca trafiają „w moment” swoimi żartami, ale ogólnie wszelki humor był „na poziomie” i naprawdę wysadzał salę kinową z foteli. Na dodatek, tak dla kontrastu, Bitwa Pięciu Armii często potrafi wzruszyć i pobudzić nieco głębsze odczucia. Koniec tej historii w gruncie rzeczy jest dość przykry, obserwujemy sporo śmierci i wrażliwszemu widzowi z pewnością może zakręcić się łezka w oku. Ogólnie trzeba przyznać, że reżyserowi i świetnym aktorom udało się napompować Bitwę Pięciu Armii autentycznie dużą ilością emocji, co z pełną stanowczością jest to jeden z fundamentów produkcji. W tej kwestii Jacksonowi bez wątpienia należą się brawa.

Sprawdź także:
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosX_Buster   @   22:20, 23.01.2015
Jak byłem w kinie jakieś dziecko darło się na całą salę kiedy 4 część xD
0 kudosJackieR3   @   09:14, 24.01.2015
Cytat: X_Buster
kiedy 4 część

Czwarta część Trylogii? Zdziwiony