Gra w lekturze - Uniwersum Metro 2033: Mrówańcza


Zidan @ 17:29 30.11.2014

Wydawnictwo Insignis nie daje odsapnąć fanom Uniwersum Metro 2033 i serwuje kolejną odsłonę tego coraz popularniejszego cyklu. Ledwie czytaliśmy polską Dzielnicę Obiecaną, Pawła Majki, teraz zaś możemy sięgnąć po następną propozycję z Uniwersum, napisaną przez rosyjskiego twórcę (swoją drogą, na wschodzie wydaną już w 2011 roku).

Wydawnictwo Insignis nie daje odsapnąć fanom Uniwersum Metro 2033 i serwuje kolejną odsłonę tego coraz popularniejszego cyklu. Ledwie czytaliśmy polską Dzielnicę Obiecaną, Pawła Majki, teraz zaś możemy sięgnąć po następną propozycję z Uniwersum, napisaną przez rosyjskiego twórcę (swoją drogą, na wschodzie wydaną już w 2011 roku). Sympatycy rzeczywiście mogą zacierać ręce, bo Mrówańcza Rusłana Mielnikowa zebrała bardzo pochlebne opinie za granicą i często jest przedstawiana jako jedna z lepszych metro-książek, wydanych do tej pory. Zobaczmy więc, z czym dokładnie mamy do czynienia.



W lekturze przenosimy się do Rostowa nad Donem, wcześniej jeszcze nigdy nie wykorzystywanego w cyklu. Poznajemy tu niejakiego Ilję Magina – samotnika żyjącego na jednej z opuszczonych stacji Rostowskiego metra. Ilja wydaje się wprawdzie dość zwyczajnym facetem, ale szybko okaże się, że to tylko pozory. W ciemnościach bezustannie słyszy on głosy swoich, tragicznie zabitych, żony i synka, a prócz tego, że ich słyszy, nawet z nimi rozmawia. Pełen desperacji i rozpaczy postanawia zemścić się na wszystkich żyjących mutantach, w związku z tym regularnie ubija każdego napotkanego na powierzchni stwora. Ale pewnego dnia wszystko drastycznie się zmienia. Nad Rostów nadciąga tajemnicza Mrówańcza (najlepiej sami przekonajcie się, co to takiego) i Ilja, wraz z innymi mieszkańcami dwóch linii metra, zmuszony jest do ucieczki przed ultra groźnym oponentem. Będzie to jednak bardzo niebezpieczna podróż, nie tylko ze względu na zabójczego przeciwnika, ale także z powodu zdesperowanych, nieobliczalnych mieszkańców metra A, jak się okaże, tutejsze tunele skrywają o wiele więcej tajemnic, niż początkowo mogłoby się wydawać. To, jeśli chodzi o fabułę, tyle - w wielkim skrócie.

Generalnie już teraz mogę powiedzieć, że Mrówańcza ma dość podobną tendencję, co kilka innych książek osadzonych w roku A.D. 2033 (np. Dziedzictwo Przodków cierpiało na taką samą przypadłość). Tekst zaczyna się bowiem rewelacyjnie. Wyraźnie czuć, że Mrówańcza jest zupełnie inną książką, aniżeli dotychczas opublikowane w Polsce „metra”. Mielnikow bardzo intrygująco buduje, trochę groteskowy i szaleńczy nastrój; świetnie przedstawia psychologię głównego bohatera; wplata w to wszystko ogrom emocji i dużą nutę melancholii. Poza tym, powieść pisana jest w taki sposób, że przybiera wręcz nieco poetyckiego, lirycznego kształtu. Doprawdy, autor zaskakuje swoim oryginalnym podejściem i tworzy absolutnie niepowtarzalną atmosferę. Nie wszystko jednak poszło dokładnie tak, jak moglibyśmy tego oczekiwać.

Otóż miałem tu podobne wrażenie, jak przy okazji kilku innych tekstów z Uniwersum. Po bardzo dobrych, pierwszych rozdziałach, poziom książki, wprawdzie nie drastycznie, ale mimo wszystko zauważalnie, się obniża. Pisarz zdaje się odstępować od swojego dotychczasowego stylu, koncentrując się na tworzeniu coraz szerzej zarysowanej akcji (a nawet sporej sieczki). Mrówańcza traci przez to na tajemniczości i, mimo relatywnego dynamizmu opisów, trochę gubi swój niepowtarzalny urok. Oczywiście nie twierdzę, że powieść staje się przez to nudna, bo tak nie jest. Żałuję jednak, że twórca nie zdecydował się utrzymać subtelnego, mglistego tonu kompozycji – nie było potrzeby, żeby ją zmieniać. Na plus trzeba natomiast zaznaczyć, że nie ma tu jakiś dłużyzn czy nudnawych fragmentów - pisarz nieźle przeplata ze sobą różne motywy - ale mimo wszystko, w swoich późniejszych etapach, lektura nie absorbuje tak, jak na początku.

Sprawdź także:
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?