Gameplay z Rainbow Six: Siege - ściema czy next-gen?
W ostatnim czasie często dostajemy materiały filmowe, które mają niewiele wspólnego z rzeczywistością. Okazyjnie deweloperzy przyznają się do tego, że nie mamy do czynienia z prawdziwą rozgrywką, ale często też próbują nam wciskać, kolokwialnie pisząc, kit. Czy w przypadku Rainbow Six: Siege mamy do czynienia z taką właśnie ściemą? Czy materiał z rozgrywki, który mieliśmy okazję zobaczyć podczas targów E3 to prawdziwy gameplay?
Już na wstępie przypomnę, że Ubisoft na pewno nie jest firmą, której należy bezgranicznie ufać. Wystarczy bowiem wspomnieć o tym, że Watch_Dogs zaprezentowany w 2012 roku na targach E3 wyglądał zupełnie inaczej od tego, którego dostaliśmy finalnie. Oczywiście produkt sklepowy nie wygląda źle, ale rewolucji, którą planowano nie sposób znaleźć. Dlatego do każdej pokazywanej przez nich demonstracji podchodzę dość sceptycznie. Jedna z tegorocznych wywołała we mnie bardzo mieszane uczucia, dlatego postanowiłem się nimi podzielić.
Gra, o której chciałbym napisać to Rainbow Six: Siege. W trakcie konferencji Ubisoftu na tegorocznym E3 wydawca pokazał coś, co opisano jako gameplay z wczesnej wersji projektu, a konkretniej z wersji pre-alfa. W dodatku jest to rzekomo rozgrywka wieloosobowa, w której dwie drużyny po 5 graczy stają naprzeciw siebie na niedużej mapie, mając do wypełnienia zadanie. Terroryści przetrzymują zakładnika, a grupa antyterrorystyczna musi go odbić. Całość wygląda fenonalne, jeśli chodzi o rozgrywkę, ale jest wiele drobnostek, które sprawiają, że mam wrażenie, iż oglądamy wyreżyserowaną, pre-renderowaną scenkę, stanowiącą być może cel, jaki deweloper chce osiągnąć. Wydaje mi się, że nie widzimy gry w akcji. Nie napiszę, że na 100%, ale na 99% to jest tzw. target gameplay. Skąd takie wnioski? Przemawia za tym kilka poszlak.
Już na początku rzuca się w uszy wyjątkowo dopracowana konwersacja pomiędzy grającymi. Sposób w jaki koordynują oni swoje działania jest po prostu niemożliwy do osiągnięcia w normalnym środowisku. Już około 1.58 na dodanym do niniejszego tekstu materiale widzimy, jak główny bohater (ten, z którego oczu obserwujemy akcję) nakazuje się wszystkim wstrzymać, bo chce coś sprawdzić. Skąd on mógł wiedzieć, że ta konkretna jedna osoba, nie jest jeszcze gotowa? Poza tym, kiedy wychyla się zza węgła widzimy, jak inny członek oddziału antyterrorystów schodzi na linie po ścianie budynku. Zerknijcie jak płynnie jego stopy schodzą z dachu. Nie wygląda to jak coś, co byłoby realne bez pre-renderowania i jeszcze na dodatek w multi, gdzie animacje zawsze są lekko okrojone ze względu na przepustowość łączy.
Kawałek dalej, około 2.05 kolejna anomalia. Dowódca oddziału zaczyna odliczanie, po czym wszyscy sprawnie wpadają przez okna i robią zadymę. Nim jednak następuje detonacja ładunku wybuchowego, dowódca spogląda na kumpla przed sobą, a ten, kiwając głową, daje mu znak, że jest gotowy. Albo grają na Oculus Rift, albo jest jakiś specjalny przycisk do machania głową, w co osobiście nie wierzę. Nie ma też opcji, aby żołnierz sam z siebie to zrobił, w końcu nie może to być scena skryptowana. Mamy do czynienia z multi!
Mija mniej więcej 25 sekund i następna dziwna rzecz. Około 2.30 główny bohater strzela z karabinku szturmowego, a z magazynka nie ubywają naboje. Dopiero przy drugiej salwie zaczyna się coś dziać. Tak, jakby ktoś zapomniał o tym, że mają uciekać kule z ogólnej puli. Zresztą podobnych „cudów” jest więcej, bo nieco później, o czym napiszę kilka akapitów poniżej, mamy analogiczną sytuację.
Około pozycji 2.43 następne dziwne rzeczy, tym razem w oczy rzuca się niebywale naturalna animacja zakładniczki oraz pilnującego ją policjanta. Spójrzcie na nogi stróża prawa. Zauważcie jak drepcze w miejscu trzymając zakładniczkę. Następnie, w miejscu 3.10 kolejne nietypowe zachowanie. Główny bohater przykleja się wyjątkowo naturalnie do ściany. Nie wiem czy kiedykolwiek coś takiego widziałem. Kamera podąża wręcz perfekcyjnie.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler