RetroStrefa - Nox
Pewnie mało kto pamięta, że parę miesięcy przed premierą Diablo II (tj. w 2000 roku) kultowa firma Westwood Studios wydała bezpośredniego „konkurenta” dla produkcji Blizzarda. Z perspektywy czasu oczywiście każdy wie, kto z tej bitwy wyszedł zwycięsko, niemniej nawet te 14 lat temu dzieło Westwooda słusznie zyskało sporą liczbę sympatyków. Nox - mówi Wam to coś?
Mówię otwarcie: w ogóle się nie zdziwię, jeśli tytuł słyszycie po raz pierwszy. Faktycznie - było o niej dość głośno w okolicach premiery, niemniej w kolejnych latach projekt gdzieś zaginął, nie był intensywnie wznawiany i ostatecznie nie wpisał się na listy klasyków cRPG. Nadal jednak, wśród wielbicieli gatunku (takich, jak ja) da się znaleźć sympatyków produkcji, widzących w niej dzieło mocno niedocenione i niesłusznie zapomniane. Zobaczmy więc, z czym to wszystko się jadło i dlaczego w ogóle warto do tego wracać.
Głównym bohaterem jest tu niejaki Jack - młody facet, paradoksalnie wcale nie będący mieszkańcem tajemniczego, baśniowego świata fantasy. Jack to obywatel współczesności, wiodący proste życie szarego zjadacza chleba. Niemniej, za sprawą magii złej wiedźmy Hecubah - żyjącej w krainie Nox - chłopak przenosi się do czarodziejskiego świata, jednocześnie przeradzając się w jego wybawiciela. Rzecz jasna to tu zaczyna się nasza - może trochę naiwna, ale wyśmienita - przygoda.
Nim przystąpimy do właściwej rozgrywki, musimy przypisać Jacka do jednej z trzech dostępnych klas bohatera. Mamy tu względny standard: możemy albo wcielić się w mocarnego wojownika, albo w czarownika, albo w kogoś w rodzaju władcy zwierząt, lubującego się w broni strzeleckiej, a ponadto potrafiącego przywoływać do pomocy najróżniejsze bestie. Tu trzeba dodać, że wybór klasy nie będzie miał tylko i wyłącznie wpływu na predyspozycje i talenty naszego podopiecznego. Dla każdej z nich przewidziano pewną pulę unikalnych plansz (choć tylko kilka), dzięki czemu zdecydowanie warto „ograć” każdą profesję z osobna. A właśnie - skoro już użyłem słowa „plansze”, od razu rozwińmy ten temat.
Nasz Nox, podzielony został właśnie na kilkanaście, niezależnych od siebie etapów. Wygląda to bardzo prosto. Do każdego poziomu przypisano odpowiednią mapę i zestaw zadanek, po którego ukończeniu nie będziemy mieć już możliwości powrotu do poprzednich lokacji. Gra więc zmusza nas do dość dokładnego penetrowania wszystkich napotykanych miejsc, gdyż wszelkie furtki powrotne zostaną potem pozamykane. A przecież nikt nie chce, by przepadły mu ciekawe przedmioty czy cenne punkty doświadczenia. Tyle jednak w tym temacie, a póki co zajmijmy się kwestiami nieco bardziej ogólnymi.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler