RetroStrefa - Driver
Często rozpływamy się nad serią GTA, nad starą Mafią, czy innymi, popularnymi produkcjami sandboxowymi. Tym razem jednak wróćmy do jednego z prekursorów tego typu aplikacji, który być może nie do końca przetrwał w świadomości graczy, ale któremu bez wątpienia warto poświęcić nasz retro-artykuł. Kto pamięta Driver’a od Reflections Interactive, ręka do góry!
Idea gry była bardzo prosta: zaoferować graczowi otwarte miasta, pełną swobodę w ich eksploracji, masę dynamicznych i wciągających pościgów samochodowych; a wszystko to okrasić klimatyczną oprawą fabularną (nawiązującą do lat 60’ i 70’). Trzeba przyznać, że twórcom udało się naprawdę dobrze zrealizować założony plan. Driver, mimo wyjątkowo prostej konwencji, do tej pory okazuje się tytułem nadzwyczaj smakowitym, posiadającym wyjątkowy urok.
Od razu trzeba wyjaśnić jedno, kluczowe dla gry zagadnienie: podczas rozgrywki ani na sekundę nie opuścimy kabiny samochodu. Jesteśmy kierowcą i rozgrywka toczy się tylko z perspektywy naszego pojazdu. Na dzień dzisiejszy brzmi to co prawda nudno, ale naprawdę uspokajam – każdy potencjalny gracz nie ma się czym martwić. W 1999 roku sama możliwość eksploracji trójwymiarowych miast była rozrywką co najmniej niespotykaną, a jeśli do tego dodać niezły model jazdy, dostajemy coś autentycznie przedniego. Zasiadając do gry w czasach obecnych w ogóle nie czułem, że jestem w jakiś sposób ograniczony. Nie miałem potrzeby łazić po mieście o własnych nogach. Twórcy zadbali o to, by gra działała należycie kiedy my siedzimy za kółkiem auta.
Fabuła nie była zbyt skomplikowana, ale nie można też powiedzieć, że był to scenariusz czysto pretekstowy. Wcielaliśmy się w niejakiego Johna Tannera – policyjnego tajniaka, którego celem jest inwigilacja groźnych grup przestępczych. W związku z tym, nasz podopieczny wnika w mafijne szeregi i, wykonując powierzane zadania, stopniowo rozpracuje ich sieci i doprowadzi do „zamknięcia” wszystkich bossów. Droga do tego okaże się jednak daleka i usłana wieloma kilometrami szaleńczych pościgów.
Możliwość swobodnej jazdy po ulicach Miami, Nowego Jorku, Los Angeles czy San Francisco była (i jest) nie lada atrakcją. Zupełnie pomijam fakt, na ile owe metropolie odzwierciedlają rzeczywistą architekturę swoich pierwowzorów, ale twórcy zadbali o charakterystyczne dla nich miejsca. Poza tym to naprawdę duże mieściny, pełne dróg, mostów, przechadzających się mieszkańców, krążących tramwajów, czy rozlicznych wehikułów. Miasta rzeczywiście tętnią życiem, a jazda po nich dostarcza sporej przyjemności. Nie jestem pewny czy istniała wcześniej jakakolwiek trójwymiarowa gra, oferująca aż tak duże połacie urbanistyki do zwiedzania. Driver naprawdę miał się czym pochwalić!
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler