Bat na branżę #1: Sony nie potrafi uczyć się na błędach
Branża elektronicznej rozrywki rozwija się w niesamowicie szybkim tempie, z roku na rok notując coraz większe zyski. Jednak, jak to bywa w każdym dochodowym biznesie, tak i tutaj trzeba liczyć się z tym, że bardzo łatwo jest przekroczyć cienką linię dzielącą pomysł genialny od rozwiązania niecieszącego się aprobatą wśród odbiorców. Na początku XXI wieku boleśnie przekonała się o tym Sega, a w ostatnim czasie żniwa swych kiepskich decyzji zbiera ongiś królujące Nintendo.
W chwili obecnej nic nie wskazuje na to, by Sony miało podzielić los swych konkurentów. Firma z Kraju Kwitnącej Wiśni od blisko dwudziestu lat z powodzeniem realizuje te same rozwiązania i ma się dobrze do tego stopnia, że przed kilkoma miesiącami w glorii i chwale wypuściła na rynek czwartą generację swej stacjonarnej konsoli. Sprzedaż PlayStation 4 utrzymuje się na zadowalającym poziomie, a architektura urządzenia jak i wsparcie studiów deweloperskich sprawiają, że sprzęt z pewnością będzie zalegał pod naszymi telewizorami jeszcze przez wiele długich lat. Pewność ta jest tym większa, że Microsoft po dziś dzień nie wie, czym ma być Xbox One i aktualnie współczesna ”czarnula” jest jedynym urządzeniem ósmej generacji konsol, którego zakup nie jest irracjonalny.
Skoro wszystko zmierza w dobrym kierunku, to dlaczego tytuł niniejszego artykułu ma pesymistyczny wydźwięk? – zapytacie. Otóż powyższe dwa akapity to zaledwie preludium do głównej części mych przemyśleń. Przemyśleń, które dotyczą tego, co tygryski lubią i czym interesują się najbardziej, a czego na krótko po premierze konsol sygnowanych logiem Sony nie dane nam było ujrzeć: godnych uwagi gier.
PSP: Przenośne Się Przyjmie?
Anno Domini 2003. Japońska korporacja z optymizmem patrzy w przyszłość, czemu zresztą trudno się dziwić. Pierwsze dwie konsole z rodziny PlayStation osiągają ogromny sukces, sprzedając się w wielomilionowych nakładach, co z kolei przekłada się na świetną kondycję finansową firmy. Jak na prawdziwego rekina branży przystało, Sony nie zamierzało spocząć na laurach i po podbiciu rynku urządzeń stacjonarnych, wzięło na celownik segment przenośny, podczas targów E3 oficjalnie zapowiadając znane nam dziś PSP. Z ust dziennikarzy i graczy wydobyły się hurraoptymistyczne okrzyki i to jak najbardziej uzasadnione - wówczas przenośny sprzęt o specyfikacji zbliżonej do PlayStation 2 jawił się jako ziszczenie najśmielszych marzeń. W pierwszym kwartale 2005 roku urządzenie było już we wszystkich sklepach z grami na świecie i cieszyło się naturalnie ponadprzeciętnym zainteresowaniem. Niestety, produkcji godnych uwagi było jak na lekarstwo, więc siłą rzeczy sprzedaż dość szybko się załamała. Spóźniona reakcja włodarzy nie poprawiła ogólnej sytuacji: dziś PSP wśród wielu uważane jest za konsolę, na której nie ma w co grać.
Historia lubi się powtarzać
Sromotna porażka, jaką poniósł pierwszy handheld PlayStation w starciu z konkurencyjnym Nintendo DS. nie zraziła szefostwa, wręcz przeciwnie – podjęto decyzję o stworzeniu jego następcy. Kilka lat później na półkach sklepowych wylądowała Vita i, podobnie jak to miało miejsce z jej poprzednikiem, początkowo głosom pełnym ekscytacji nie było końca. Na tym podobieństwa niestety się nie kończą. Oprócz Uncharted, kieszonsolka nie ma w swym portfolio właściwie żadnego godnego uwagi tytułu na wyłączność i sami najlepiej widzicie, w jakim miejscu aktualnie się ona znajduje. W przyszłości z pewnością trafi na nią jeszcze kilka perełek, jednak wątpię, czy to wystarczy, by zmazać czarną plamę na jej życiorysie. O nawiązaniu walki ze smartfonami już nawet nie wspomnę – zarówno pod względem przystępności, jak i jakości oraz przede wszystkim ilości gier, Vita przegrywa z telefonami pod każdym względem.
PodglądBICodeURLIMGCytatSpoiler