Gra w lekturze - The Walking Dead: Narodziny Gubernatora


Zidan @ 13:51 05.08.2013

Jakiś czas temu mieliśmy przyjemność recenzować "naszą" pierwszą książkę osadzoną w uniwersum The Walking Dead, a uściślając - Drogę do Woodbury. Była to druga propozycja literacka napisana przez duet składający się z Roberta Kirkmana i Jaya Bonansingi, ale jako, że była to pozycja świeższa, zdecydowałem się na zrecenzowanie jej w pierwszej kolejności.

Jakiś czas temu mieliśmy przyjemność recenzować "naszą" pierwszą książkę osadzoną w uniwersum The Walking Dead, a uściślając - Drogę do Woodbury. Była to druga propozycja literacka napisana przez duet składający się z Roberta Kirkmana i Jaya Bonansingi, ale jako, że była to pozycja świeższa, zdecydowałem się na zrecenzowanie jej w pierwszej kolejności. Tutaj trzeba przypomnieć, że autorzy ogólnie zaplanowali trzy utwory książkowe, prezentujące perypetie arcy-złego Gubernatora, znanego inaczej jako Philip Blake. Droga do Woodbury jest właśnie drugą częścią traktującą o jego postaci, zaś recenzowane tu Narodziny Gubernatora są wstępem do całej tej trylogii (część trzecia ukaże się prawdopodobnie jeszcze w tym roku, choć wciąż nie wiadomo kiedy swoje miejsce będzie miała premiera polska). Zobaczmy więc, jak wyglądał początek tej bez wątpienia ciekawej historii.



O ile postać Gubernatora w Drodze do Woodbury była na dobrą sprawę postacią drugoplanową, tak początek tej opowieści jest już całkowicie poświęcony osobie Philipa Blake’a i jego perypetiom przed tym, zanim przerodził się w Gubernatora. Nie mam wcale tu na myśli obejmowania władzy przez Philipa w Woodbury (nie jest tu opisane), a proces kreowania się jego psychopatycznej osobowości. Poznajemy przyczyny, dla których stał się osobą doskonale kojarzoną czy to z kart komiksu, czy też z serialu telewizyjnego (choć książka z oczywistych względów łączy się przede wszystkim z komiksem). Z góry więc uprzedzam tych, którzy są ciekawi sposobu objęcia przez Philipa władzy w miasteczku: nie zostało to przedstawione w powieści. Akcja Narodzin Gubernatora kończy się de facto w miejscu, w którym Philip podejmuje pierwsze kroki do bycia „szefem”, ale nic więcej nie zostało ukazane.

Co więc Philip robił przed trafieniem do Woodbury? Ano tak naprawdę to, co wszyscy bohaterowie znani z The Walking Dead. Starał się po prostu przeżyć. W towarzystwie kilku osób, między innymi swojej córki Penny i brata Briana, w pierwszej kolejności spróbuje dotrzeć do Atlanty – miejsca, które podobno ma stanowić enklawę dla ocalałych. W jaki sposób ta wyprawa się skończy, nie trudno się domyślić, niemniej jednak nie to jest najważniejsze. Ciekawsze są realistyczne (w większości) wydarzenia, których doświadczą bohaterowie, a także bardzo fajnie rozpisane relacje między nimi. Szczególnie atrakcyjne dla czytelnika będą stosunki panujące pomiędzy Philipem, a jego córką, jak również pomiędzy braćmi Blake'a. Kirkman i Bonansinga dobrze się spisali w tej kwestii, tworząc persony ciekawe, bogate i dodające pozycji niebanalnego posmaku.

Ogólnie pisząc, trzeba przyznać, że zaprezentowany w książce scenariusz praktycznie od samego początku napisany został pomysłowo i przejmująco, nie tracąc rozmachu dosłownie do samego końca. Każdy rozdział to jakiś interesujący motyw czy wątek, potrafiący bez najmniejszego wysiłku zachęcić czytelnika do dalszego zapoznawania się z lekturą. Jedynie w mniej-więcej środku powieści zetknąłem się z miejscami, które nieco odstawały jakością od reszty tekstu i wydawały mi się nieco naciągane. Na szczęście takie „spadki” są naprawdę rzadkie i mało odczuwalne, a co więcej – finał książki jest zdecydowanie bardziej ekscytujący, niż we wspominanej (trochę nierównej) Drodze do Woodbury. Mimo tego, że dzieło ma swoje słabsze rozdzialiki, tak tylko w niewielki sposób obniżają one wartość całokształtu.

Sprawdź także:
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):


Powyższy wpis nie posiada jeszcze komentarzy. Napraw to i dodaj pierwszy, na pewno masz jakąś opinię na poruszany temat, prawda?