I Love Gaming #3 – Mój własny Wietnam


Antares @ 10:12 16.02.2011
Jerzy "Antares" Bartoszewicz


Lata sześćdziesiąte ubiegłego stulecia wspominane są, jako czas wielkich przemian i skrajności. Z jednej strony, na zachodzie poziom życia wzrastał praktycznie z dnia na dzień. Świat otrząsnął się po zniszczeniach wywołanych przez Hitlera. Rozkwit muzyki rockowej, piękne i naturalne dziewczyny roznegliżowane na rozkładówkach „Playboya” – czego chcieć więcej? Pokoju. Koszmar hitleryzmu powoli zapadał w mroki niepamięci, lecz światu groziło nowe zagrożenie. Zimna Wojna – nieustanny stan bojowej gotowości państw komunistycznych z jednej strony, a czujność Zachodu z drugiej. Prężenie muskułów, deklaracje i zbrojenia. A przede wszystkim, śmiertelne zagrożenie dla całego świata, gdyby ktoś wcisnął przysłowiowy czerwony guzik i doszłoby do wojny atomowej. Rosjanie wyszli z IIWŚ niezwykle zwycięsko, siłą przenosząc komunistyczny system do wielu wyzwolonych krajów. Alianci zbyt wyczerpani zmaganiami z Hitlerem poszli na ugodę. A jak wiadomo – apetyt rośnie w miarę jedzenia, toteż zagrożenie ekspansji komunizmu istniało. Wojna wietnamska była dla obu stron okazją do pokazu siły. Tak, jak dwóch nielubiących się uczniów zamiast bić się w obecności nauczyciela, umawia się na bójkę podczas przerwy w zajęciach, tak też Związek Radziecki i USA szukały okazji, by pokazać, która ze stron jest silniejsza. Dla Amerykanów motywacją był strach przed zadziałaniem tzw. „teorii domina” – gdyby w Wietnamie zatriumfowali komuniści, przeniosłoby się to na sąsiednie kraje i mogło „zarazić” całą Azję.



Jak widzicie daleko tu do „wesołego” biegania sobie po płonącej dżungli i strzelania, w rytm rockowych przebojów, do ludzi mówiących w egzotycznym języku. Konflikt wietnamski był wieloletni, brutalny i wyniszczający, a co gorsza, na swój sposób jednocześnie bezsensowny i konieczny. Gdyby w tamtych latach, któraś z biorących udział w Zimnej Wojnie stron posunęłaby się za daleko, dziś nie gralibyśmy na konsolach, tylko zapewne polowali na przerośnięte napromieniowane zwierzęta, w świecie, w którym obowiązującą walutą byłyby kapsle po Coca Coli. Pomimo zastosowania nowoczesnej jak na tamte lata broni, siły koalicji nie były w stanie wyłapać siły Vietcongu kryjące się w dżungli. Wykorzystywano zatem napalm, wraz z roślinnością paląc żywcem ukrytych w niej ludzi. Sprytni partyzanci znaleźli i na to sposób, kopiąc głębokie podziemne sieci pomieszczeń i korytarzy. Na powierzchnię wychodzili pod osłoną nocy po to, by budować prymitywne, lecz śmiercionośne pułapki. Przebywanie w ciągłej atmosferze zagrożenia, wpływało negatywnie na morale żołnierzy. Amerykanie brali bezpośredni udział w wojnie wietnamskiej od 1964 roku przez blisko jedenaście lat. W wyniku niepowodzeń kolejnych amerykańskich operacji zbrojnych oraz przerażających opowieści okaleczonych weteranów powracających do kraju, zaufanie wobec rządu spadało. Trwające blisko sześć lat rokowania pokojowe zakończono w 1975 roku. Koalicja wycofała swoje wojska, a Vietcong opanował cały kraj. Była to pierwsza przegrana wojna w historii USA, co miało druzgocący wpływ na nastroje społeczne.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosjaskier02   @   13:20, 16.02.2011
Super tekst. Mimo swojego młodego (w miarę) wieku w 100% się z Tobą zgadzam. Amerykanie robią nam papkę z mózgów i podają te informacje, które są im na rękę, a tym samym ludzie dostają to, co chcą usłyszeć / zobaczyć.
0 kudosCzesiuGM   @   16:39, 16.02.2011
Przeczytałem wszystko z uwagą i muszę stwierdzić, że świetnie to wszystko ująłeś. Wojną w Wietnamie zacząłem interesować się po tym, jak przeszedłem Conflict: Vietnam. Co prawda mało tam realizmu i tym podobnych rzeczy, ale gra na tyle mnie zainteresowała, by zwrócić mą uwagę na ten konflikt. I tego wszystkiego lepiej w słowach bym nie ujął tak, jak Ty to zrobiłeś ;)
0 kudosDirian   @   17:05, 16.02.2011
Świetny felieton, polecam przeczytać każdemu. Klimat wojny wietnamskiej zawsze mnie interesował, stąd też Bad Company Vietnam zakupiłem chwilę po premierze. Zdawałem sobie, że to wszystko wygląda momentami za pięknie, niemniej jednak trzeba DICE przyznać, że stworzyli świetny dodatek, a podkoloryzować trochę go musieli, z wiadomych powodów.
0 kudosAntares   @   17:14, 16.02.2011
Dziękuję, dziękuję! Uśmiech Nic tak nie motywuje do pisania jak zadowolenie czytelników!
0 kudosseshs   @   19:29, 16.02.2011
Dobry artykuł, ciut historii nikomu nie zaszkodzi. Wiadomo że gry nie pokazują wszystkiego takiego jakim było, pomijają pewne elementy i pokazują wszystko w dość ubarwionym świetle...dlatego jeśli chcemy czegoś się dowiedzieć to musimy poczytać trochę książek Puszcza oko
0 kudosMarcus00   @   16:46, 17.03.2011
Zgadzam się, dzisiejsze edukacja zbyt skupia się na śmierdzącym, krwawym średniowieczu, gdzie gwałciło się w imię Boga a ludzie brodzili po kolana w gnoju... Jako fan fantastyki realnym średniowiezem też się interesuję, ale historia najnowsza lepiej pozwala zrozumieć dlaczego dziś jest tak, a nie inaczej.
I znowu należą się brawa dla autora.
Dodaj Odpowiedź