Muzyka z Morrowind


Hieronimus @ 21:02 13.10.2010
"Hieronimus"

Muzyka z gier ma tyle oblicz, ile rodzajów bakterii można znaleźć w dowolnym ośrodku zbiorowego żywienia. Twórcy gier już dawno temu, znacznie szybciej niż filmowcy w swojej branży, zdali sobie sprawę jak ważną rolę odgrywa strona muzyczna.

Muzyka z gier ma tyle oblicz, ile rodzajów bakterii można znaleźć w dowolnym ośrodku zbiorowego żywienia. Twórcy gier już dawno temu, znacznie szybciej niż filmowcy w swojej branży, zdali sobie sprawę jak ważną rolę odgrywa strona muzyczna. Większość ścieżek dźwiękowych do gier to różnej jakości muzaki (termin ten oznacza muzykę, która jest wypełniaczem ciszy, zagrzewa do działania, a przy tym pozbawioną głębszej wartości artystycznej). Nie czynię jednak z tego zarzutu - osobiście uważam, że nic bardziej nie pasuje do gry, jak muzyka tła (są oczywiście wyjątki, jak Hearts of Iron, gdzie zajęcie Berlina umilał nam "Marsz turecki" Mozarta).

Jednym z najwybitniejszych dokonań w tej dziedzinie, jeżeli chodzi o gry, było The Elder Scrolls III: Morrowind. Rzadki przypadek, kiedy tapeta muzyczna osiąga taki poziom z autonomii. Już podczas pierwszego podejścia do gry zauroczyła mnie, a nie jest to łatwe, szczególnie, gdy się jest tak powolną i minimalistyczną ścieżką dźwiękową. Ostatni raz tak mnie oczarował "Conan barbarzyńca" z nieśmiertelnym "Riders of Doom" (niestety, jeżeli chodzi o gry wykorzystywany jest tylko jako podkład do zwiastunów kolejnych gier z cyklu The Legend of Zelda).

OST Morrowinda składa się piętnastu krótkich, lecz treściwych utworów, zwykle opartych na motywie przewodnim. To dość niewiele w porównaniu chociażby z Oblivionem, który miał ich dwadzieścia sześć. Do obu gier muzykę napisał sam Jeremy Soule, "John Williams gier" jak go określił pewien zachodni magazyn. Kompozytor znany jest również z genialnego podkładu do Total Anihilation oraz cyklu o Harrym Potterze

1. Call of Magic/intro - z tym utworem kojarzy mi się Morrowind. Chyba mój ulubiony, szczególnie ten delikatny początek. Sympatyczne "plamy muzyczne", zamiast epatowania rozmachem i "epickością", czym raczy moje uszy 3/4 gier w klimatach fantasy.

2. Desperation - tytuł średnio pasuje do zawartości. Bardziej oddawało by ducha coś w rodzaju "Niepewności" albo "Nieśmiała wola walki". Tak czy inaczej, całkiem udany motyw walki. Zdecydowanie lepszy od Unity. Czy tylko mi to się kojarzy z czołówką serialu "Dwa światy" produkcji polsko-australijskiej?

3. Dark Caverns - Mroczna Pieczara brzmi jak inne mroczne pieczary. Klasyczny niemal do bólu, szczególnie na początku, ale dość lekki, co dodaje mu nieco oryginalności na tle innych tego typu. Gdzieś pod koniec pobrzmiewa motyw przewodni, ale może tylko mi się tak wydaje? Tak, zdecydowanie to on.



4. Unity - Najważniejszy motyw walki, pobrzmiewa w większości starć. Teoretycznie ma wszystkie wyznaczniki mojego gustu - fajną instrumentalizację, żywe dźwięki, brak monotonii, ale nigdy go nie lubiłem. Chyba jest trochę zbyt nieskładny, a poza tym niezbyt dobrze pasuje do tych wszystkich "ała" i "ach" pobrzmiewających podczas walki.

5. Peace at Last - klasycyzujący, rozwijający pomysły motywu przewodniego. Najpierw wzrasta, nasila się, brzmi już całkiem mocno, a potem długo opada, w coraz wolniejsze i bardziej melancholijne nastroje, by na koniec znowu się unieść, ale nie za mocno, aż wreszcie ucicha.

6. Traveling Fanfare - ma w sobie ducha podróży. Utwór bardzo mocno oparty na motywie przewodnim, ale zdecydowanie bardziej "epicki" (nie lubię tego określenia, ale ono aż samo ciśnie się na klawiaturę). Trochę za krótki, na dobrą sprawę kończy się nim na dobre zacznie. Chyba przydałyby się dodatkowe dwie, trzy minuty, nawet gdyby miało się na nie składać tylko samo powtórzenie.

7. Main Theme - motyw przewodni. Pod wieloma względami przypomina Call of Magic, choć to zasadniczo jego wcześniejsza, mniej doskonała wersja. Jest trochę za wolny i nie tak bogato zinstrumentalizowany. Jak dla mnie te dwa utwory mogłoby się zamienić funkcjami w Morrowind, co wyszło by grze na dobre

8. Choices Made - zdecydowanie inny od poprzednich, ale w podobnym duchu (taka nieuchwytna „Morrowindowość”). Dość szybki jak na ten soundtrack. Pomieszanie fanfar, marszu i przygody. Lekko zamiera w połowie swego trwania by "obudzić się" wraz z końcem. Dzięki temu prostemu zabiegowi utwór nie nudzi się, przez co nie traci swojej mocy.

9. Seperation - tak jak Call of Magic, to również jest rozwinięcie motywu przewodniego, ale w zupełnie inny sposób. Seperation jest delikatniejsze, bardziej senne, a przy tym dłuższe i mniej zmienne. Pasuje, kiedy jesteśmy daleko od cywilizacji i tęsknimy za Balmorą albo Vivec. To zasadniczo jedyny moment nostalgii za tymi potworkami architektonicznymi.



10. Trick Suspence - motyw walki pojawiający się kiedy walczyliśmy w górach. Raz żywy i emocjonalny (początek), raz nerwowy i mistyczny (środek). Na końcu obie te tendencje łączą się, ożywiając nieco całość. W grze tego nie słychać, ponieważ na końcu tego utworu muzyka znów się uspokaja, by umożliwić gładkie przejście do początku.

11. Rise To Reality - niezbyt lubię ten utwór, może ze względu na to, że przypomina mi trudne początki gry. Jest zbudowany z dwóch motywów dźwiękowych (spokojny i bardzo spokojny), które nachodzą na siebie i rozdzielają jak fale. Brak wyraźnej dominanty i nastrój mistyczny... i znowu pragniemy powrotu do cywilizacji. Szkoda, że w Morrowindzie szybkie podróże kosztują...

12. Break The Cycle - czy jest linia melodyczna na sali? Ostał się sam rytm. Dużo pukania w bębny, czasem przewiną się skrzypce. To niemal Ambient. Nie kojarzę z gry tego utworu, prawdopodobnie dlatego, że wpada on jednym uchem a wypada drugim. Nie żeby był nieładny, ale w pewnym sensie się go nie słyszy kiedy robi się coś innego.

13. Love lost - trzecia wariacja tematu przewodniego. Równie delikatny jak Seperation, ale przy tym nie senny, no i brak tej tęsknoty za cywilizacją. Raczej nastrój kontemplacyjny i melancholijny. Istna kraina łagodności ;)

14. Forever Theme - nazwa jak najbardziej adekwatna. Wydaje się nigdy nie kończyć. Krewniak Break The Cycle, ale bardziej zróżnicowany wewnętrznie. Dobre tło do wykonywania jakiś codziennych czynności

15. Ending theme - bardzo przypomina Rise to Reality, prawdopodobnie to jego poprawiona wersja. Wbrew nazwie, słyszymy ją przede wszystkim w miastach (może stąd bierze się tęsknota podczas słuchania Rise to Reality ;)). Spokojny, ale bogaty. Na tyle delikatny, że nie przytłacza i buduje nastrój, a na tyle silny, że nie nudzi.

Na koniec warto wspomnieć, że w 2006 roku wydano odświeżoną i dłuższą wersję ścieżki dźwiękowej do Morrowinda. Muszę powiedzieć, że brzmi ona znacznie lepiej niż oryginalna. Zachęcam do zapoznania się z nią.

Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosRavnarr   @   23:18, 13.10.2010
A mnie szczerze mówiąc ta muzyka nie porwała. Fakt, główny motyw to mózgoczep, ale reszty melodii jakoś nie mogę sobie przypomnieć, choć grałem stosunkowo niedawno. Za to świetnie pamiętam muzykę z gry Neverhood. To dopiero była jazda Uśmiech
0 kudosToddziak   @   23:45, 13.10.2010
Jeden z moich ulubionych soundtracków. I tekst równie dobry ;)
0 kudosJackieR3   @   07:47, 14.10.2010
Ja też kojarzę tylko świetny główny motyw ale w Morrowinda grałem już dość dawno temu.
0 kudossebogothic   @   23:02, 16.10.2010
Gothic miał bardzo klimatyczny soundtrack. Aż łezka się w oku kręci, gdy go sobie nieraz słucham. W Morrowindzie muzyka znacząco wpływa na klimat gry szczególnie gdy przechodzi się grę po raz pierwszy.
0 kudosbat2008kam   @   23:07, 16.10.2010
Muzyczka w grze jest bardzo klimatyczna i przyjemnie się jej słucha, ale do orgii z Gothica 3 lub Shadow of the Colossus jej daleko... Chociaż i polski Wiedźmin nie ma żadnych powodów do wstydu.
Dodaj Odpowiedź