Nadrobiłem w tym tygodniu swoje zaległości z Homeland - obejrzałem ciągiem trzeci i czwarty sezon.
Bardzo nietypowe doświadczenie. Twórcy mocno zaryzykowali, kończąc sezon trzeci w taki sposób, że można by spokojnie skończyć nagrywanie, i historia byłaby zamknięta. No ale nie zarzyna się kury znoszącej złote jajka, nagrano czwarty. Niewielkie powiązanie z poprzednimi seriami...wyszło na dobre. Homeland znów było świeże, całkiem zjadliwe. Zwłaszcza dla osób takich jak ja, które zaczytywały się w książkach Forsytha czy MacLeana, i lubią historie mniej lub bardziej związane z agencjami wywiadowczymi i szpiegowaniem.
Rzecz w tym, że w czwartym sezonie powtórzyli "grzech" z trzeciego. Znowu furtka do następnej serii jest niewielka (choć i tak dużo większa niż po trzeciej), i znów od nowa trzeba wymyślić motyw przewodni. Czy uda się drugi raz? Ja na pewno się o tym przekonam. I w sumie polecam tym, którzy nie widzieli. Jeśli któryś z pierwszych trzech sezonów Was znudzi, przeczytajcie streszczenie, i zacznijcie czwarty, bo zupełnie zmienia klimat.
Co się może wydać istotne, zajebistą robotę (oczywiście moim zdaniem, czytałem już odwrotne opinie) w tym serialu robi Rupert Friend. Ten sam gość, który zagra tytułową rolę w reboocie Hitmana. Po tym co zobaczyłem w Homeland wierzę, że on tego nie spieprzy. Tylko że jeszcze scenariusz musi być na poziomie.