Offline
Niesamowite, właśnie jestem po przeczytaniu recenzji Duka w markowej gazecie o grach. Napisali na wstępie, że nie mógł jej oceniać ktoś kto się wychował na starym Duku. Dlaczego? Okey może i racja, że jego opinia nie była by wiarygodna, ale zastanówmy się przez chwilę. Duke nie powstał dla Hardcorów. On powstał dla fanów. Dlaczego nie wpakowano w niego najnowszych programów graficznych tylko wysłużony Unreal Engine 3. Bo nie miało to większego znaczenia. Nie miał wyglądać olśniewająco, miał po prostu bawić swoja prostotą ociosanego kawałka pnia drzewa. Bo taki Duke był. Prosty chamski i nieskrępowany, za to go kochaliśmy. Tony świniogłowych przelewały się przez ekran a my z radością kończyliśmy ich żywot. Dlatego zagram w Księcia dla jego charakterystycznego brutalnego i prostackiego humoru, no i oczywiście rozwałki. Tu w zasadzie nic więcej się nie liczy poza klimatem. Kiedy wychodziła pierwsza część w chwili premiery była przestarzała technicznie. Nikomu to nie przeszkadzało, bo grało się świetnie. W tamtych czasach liczył się klimat. Dlatego myślę, że recenzent powinien zastanowić się pod jakim kątem oceniać taki tytuł. Bo to nie jest kolejny Modern Warfare tylko sam Duke.