Offline
Po jakichś ponad 40h ukończyłem Rogue robiąc wszystko poza synchronizacją misji na 100%. Tak pisałem na swojej ścianie, uznaję tę część za bardzo ważną, wyciągającą nauki z tego, co nie grało w AC III oraz Black Flag. Nie ma tutaj durnej ekonomii i szybko zapominanych postaci, a Kampania Morska to bezstresowe klikadełko zużywające drobną część ogromnego majątku, jakiego łatwo się dorobić podczas normalnej gry. Szczerze mówiąc spodziewałem się trochę, że Rogue będzie zapchajdziurą, ale finalnie to pełnowartościowa odsłona, spajająca wiele wątków w historii Bractwa w Nowym Świecie (i nie tylko!), z solidnie nakreślonym bohaterem i resztą postaci. Nie podobało mi się tylko przedstawienie Asasynów jako zwykłych rzezimieszków w późniejszej fazie gry - ma się wrażenie, jakby Shayowi zrobili pranie mózgu.
Jeśli ktoś obawiał się także, że Shayowi odwali i będzie mordował niewinnych - nie ma tutaj czegoś takiego. Ogólnie wydźwięk jest podobny, co początku ACIII z Haythamem - inni Templariusze, z racji w większości brytyjskich korzeni, to dżentelmeni, którzy najchętniej piliby sobie herbatkę w przerwach między salwami w stronę statków Asasynów. Dobre jest także to, że Shay analizuje to, co robią oba bractwa, a nie zaś od razu ślepo podąża za ich ideałami, a całości dopełnia finał.
I do tego wszystkiego nie pasuje tylko wątek we współczesności - durny i kiepski. Od czasów pożegnania się Desmonda z serią Ubi robi go totalnie na odwal się, jakby prosiło graczy, by w ogóle nie chcieli opuszczać Animusa...
Jeśli ktoś obawiał się także, że Shayowi odwali i będzie mordował niewinnych - nie ma tutaj czegoś takiego. Ogólnie wydźwięk jest podobny, co początku ACIII z Haythamem - inni Templariusze, z racji w większości brytyjskich korzeni, to dżentelmeni, którzy najchętniej piliby sobie herbatkę w przerwach między salwami w stronę statków Asasynów. Dobre jest także to, że Shay analizuje to, co robią oba bractwa, a nie zaś od razu ślepo podąża za ich ideałami, a całości dopełnia finał.
I do tego wszystkiego nie pasuje tylko wątek we współczesności - durny i kiepski. Od czasów pożegnania się Desmonda z serią Ubi robi go totalnie na odwal się, jakby prosiło graczy, by w ogóle nie chcieli opuszczać Animusa...