Zgadzam się z przedmówcami - to już szczyt wszystkiego, to co EA wyrabia z The Sims.
Ale co się dziwić.. przecież obecne studio MAXIS to już nie jest TAMTO studio.
Znam Simsy od Dwójki i to chyba była najlepsza wersja. Masa amatorskich, ale akceptowanych przez autorów narzędzi, które pozwały maksymalnie zindywidualizować zarówno same Simy, jak i ich otoczenie. Miałam Simy wszystkich ras - a raczej kolorów... dla zabawy zrobiłam też rodzinę Niebieskich i Zielonych.
Twarze były ładne, można było zrobić je naprawdę pięknie, bardzo indywidualne. Miałam rodzinę Indian Północnoamerykańskich, twarze dokładnie takie, jak na filmach o Indianach.
Miałam bardzo rasowych Chińczyków, itd., itp.
Na ścianach w pokojach miałam własne zdjęcia kwiatów bez problemu wprowadzone do gry, i tak dalej...
Trójka wprowadziła otwarty świat - żadnego przenoszenia - zwyczajnie, jak należy, wychodzimy z domu i spacerkiem idziemy do przyjaciela dwa domy dalej. Albo wsiadamy na rower i jedziemy przez całe miasto do łowiska, złowić coś na kolację.
Kiedy kupiłam Czwórkę i zobaczyłam, że nie można zwyczajnie przejść do sąsiedniego domu i zapukać do drzwi, nie mogłam uwierzyć!
No i te ceny!
Miałam prawie wszystkie dodatki do Dwójki, większość dodatków do Trójki - do Czwórki już nie i nie zamierzam kupować już nic więcej.
Kiedy kupiłam dodatek Miejskie Życie i zobaczyłam co wprowadza do gry za TAKIE pieniądze, to już był koniec mojej chęci kupowania dalej.
Niech sobie robi EA dalsze najdziwniejsze dodatki i "akcesoria", ale nie za moje pieniądze.
Generalnie, to EA była moją ulubioną firmą od gier - kiedyś.
Zakochałam się w moim pierwszym SimCity - to było SimCity 4, czyli ostatnia wersja przed długą przerwą.
Czekając na kolejne SimCity kupiłam Simsy, inaczej bym nie kupiła.
Razem z innymi fanami czekałam i czekałam... wreszcie, po chyba 10 latach, JEST! Nowe SimCity - nie kupiłam przed premierą, w przedsprzedaży, a kiedy już wyszło.
Dzięki temu oszczędzone mi było to, co spotkało bardziej niecierpliwych - padanie serwerów.
Zresztą nie zdawałam sobie sprawy, że to NIE będzie gra na PC...
No cóż... nawet nie wiem, jak to nazwać, na czym to polegało.. weszłam tam może z 10 razy, odechciało mi się, po jakimś czasie znowu zajrzałam... raz.... I to tyle.
To już zupełnie, zupełnie nie miało tego "czegoś".