Moim zdaniem Bethesda po prostu nie potrafi ciekawie opowiadać historii. Prawie w ogóle się na niej nie skupiają i świadomie jest ona dla nich jedynie tłem dla ogromnej i nudnej po jakimś czasie eksploracji. Moim zdaniem w Morrowind wymyślili jak dotychczas najlepszą historię, naprawdę mocną i pełną potencjału. Ale poprowadzona była ona tak, że w ogóle się tego nie czuło. Czasem przeczytaliśmy jakieś zapiski, czasem z kimś pogadaliśmy, po czym fabuła na długie godziny odpływała gdzieś na bok. Historia ta mogła być zapamiętana na długo, a tak przeszła sobie gdzieś obok, przytłoczona peanami na temat ogromu świata. Duży błąd moim zdaniem.
Ogólnie fabuła może być nie najwyższych lotów, ale jeśli jest dobrze opowiedziana, to sprawia wrażenie często lepszej niż jest w rzeczywistości, a już na pewno nie ma się wrażenia banału i sztampy. Patrzcie, że często w recenzjach produkcji, gdzie fabuła jest ogólnie kiepska, recenzent ocenia ją na plus, bo mimo wszystko wciąga. Czyli zamiast być kulą u nogi, staje się atutem gry. I właśnie tego mi brakowało zawsze u Bethesdy, czasem mam wrażenie, że z chęcią całkiem pozbyliby oni się tego elementu ze swoich gier, gdyby to było możliwe