Ale to nie fantasy W sumie ciężko zakwalifikować to, co Kossakowska napisała. Ni to fantasy, ale żadnych rycerzy, magii i smoków, trochę w tym kryminału, horroru, trochę polityki... A wszystko to o aniołach i Zastępach Pańskich.

Bat, każdego Pottera łyknąłem w jeden dzień, żaden wyczyn

Fantasy fantasy nie równe. Nie można tak pisać. Czym innym jest Tolkien, czym innym Le Guin a czym innym Zelazny.

Teraz czytam dwie książki (ach, te święta...) Pierwsza to "Pan Lodowego Ogrodu" Jarosława Grzędowicza. To mix SF, fantasy, z wiedźminem na sterydach w roli głównego bohatera, okraszona odrobiną mitologii skandynawskiej. Przyjemne czytadło, choć nie jest to tytuł, który by mną specjalnie wstrząsnął. Co innego druga książka, która w zasadzie nie jest w pełni książką. To listy Sławomira Mrożka i Stanisława Lema. Dwóch tytanów literatury dyskutujących o sztuce, książkach, życiu i swoich samochodach. Dużo humoru (choć zapewne młodsi czytelnicy większości dowcipów nawet nie zauważą, sam mam problem z wyłapaniem niuansów), sporo przemyśleń o życiu i świadomość, że zagłębiamy się w prywatne życie jednych z najtęższych umysłów XX wieku.

Ja czytam "Kroniki Czarnej Kompanii" - miażdży.

A (o) czym to jest?

Przecież Glen Cook jest jednym z arcymistrzów fantasy....No ludzie kochani....

https://baza.(...)?id=7206

To już wolę Masłowską niż te całe fantasy.Silny......Gdzie jesteś!!!!

Starałem się przez Masłowską przebić - nie dało rady. Lepiej już mi się film oglądało.

Ja ostatnio z ciekawości sięgnęłam po książkę Assassin's Creed

Gatunek w zasadzie nie ma znaczenia. Ale na fantasy się wychowałem. Jak to mówi AS: "Jeśli ktoś twierdzi że fantastyka to literatura drugiej kategorii, ma mózg drugiej kategorii". Radzę nie pisać bzdur ze wolimy coś "od fantasy" bez znajomości tejże. Moja mama też się "bała" fantasy dopóki nie przeczytała "Kronik Amberu" Zelaznego.