Ryse: Son of Rome (Xbox One) - okladka

Ryse: Son of Rome (Xbox One)

Premiera:
22 listopada 2013
Premiera PL:
05 września 2014
Platformy:
Gatunek:
Akcja
Język:
Producent:
Dystrybutor:
Strona:

ObserwujMam (8)Gram (1)Ukończone (6)Kupię (2)

Opis Ryse: Son of Rome (Xbox One)
szewczu @ 07:58 23.05.2013
Sławomir "szewczu" Szewczyk
Concept Artist & Matte Painting

Śr. długość gry: 6h 28min

+ czaswięcej

Ryse: Son of Rome to dynamiczna i krwawa gra akcji, której akcja rozgrywa się w czasach Imperium Rzymskiego. Produkcja kierowana jest tylko do posiadaczy stacjonarnej konsoli Microsoftu - Xbox One, a za jej stworzenie odpowiada niemieckie studio Crytek znane światu dzięki oszałamiającemu Crysisowi.

Głównym bohaterem Ryse jest rzymski centurion o imieniu Marius Titus. Fabuła przedstawia jego losy w garnizonie rzymskim. Titus to zaprawiony w bojach żołnierz, szukający zemsty za śmierć rodziny, wymordowanej przez bezwzględnych barbarzyńców.

System walki oparty jest w głównej mierze na sekwencjach quick-time-events, które po odpowiednim wyprowadzeniu łączone są w kombinacje, często nagradzane efektownym ciosem kończącym. Ponadto niebagatelną rolę w rozgrywce odgrywa dowodzenie będącymi pod rozkazami Titusa legionistami, wspomagającymi bohatera w walce.

W grze występuje kooperacyjny tryb sieciowy, gdzie wraz z przyjaciółmi gracz staje do walk gladiatorów w słynnym Koloseum.

Ryse korzysta z silnika graficznego CryEngine 3, oferuje zatem oprawę wizualną na najwyższym poziomie. Ponadto autorzy pokusili się o użycie Kinecta, przy którego pomocy gracz może wydawać rozkazy podopiecznym oraz technologii SmartGlass.


Wkład w encyklopedię mieli:   Dirian, TheCerbis,
PEGI: Zawiera przemocZawiera kontrolowane rozgrywki sieciowe
Screeny z Ryse: Son of Rome (Xbox One)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
1 kudosguy_fawkes   @   22:45, 03.09.2018
Ryse to ostatni tytuł, na jaki się skusiłem w ramach powoli kończącej się subskrypcji Game Pass i bodaj największe zaskoczenie. Nigdy bym się tego nie spodziewał, ale najbardziej w grze Cryteku spodobała mi się... historia. To dla mnie tym większy szok, bo przecudnej urody Crysisy były pod tym względem zwyczajnie grafomańskie i przekombinowane. Tutaj dostajemy dość prostą historyjkę o rzymskim legioniście z motywem zemsty i pytaniem, czym tak naprawdę jest Rzym i co stanowi jego istotę. Autorzy zderzyli cywilizacyjny dorobek i dość światłe podejście do wcielania do Imperium kolejnych nacji z szaleństwem i egoizmem niektórych jego władców. W dużej części przyczyniają się do tego całkiem ciekawie nakreślone postaci, ale także atmosfera, budowana choćby poprzez zderzenie rzymskiej karności i myśli technicznej z barbarzyńską furią i przewagą liczebną. Jest tu korzystanie z machin, wydawanie prostych, w gruncie rzeczy oskryptowanych rozkazów, atakowanie w formacji i krycie się przed ostrzałem wroga pod tarczami, co smakuje nadzwyczaj dobrze. Do tego walka w zwarciu to prawdziwa, pełna latających kończyn i głów krwawa uczta. Solą gry są znane z pokazów przedpremierowych egzekucje - Marius (protagonista) oprawia swoich adwersarzy jak wieprzki na święta. Wygląda to rewelacyjnie, ale posiada trzy ogromne wady, które wyszły na jaw świeżo po premierze Ryse. Pierwsza - rozpoczęty finisher to już samograj, bo nasz dzielny legionista żywemu nie przepuści i błąd we wciśniętym w QTE klawiszu nie daje przeciwnikowi się odegrać. Druga - modeli przeciwników jest jeszcze mniej, niż w podstawowej edycji oryginalnego Wiedźmina. Poszczególne ich rodzaje mają maksymalnie ze 2 warianty, więc szybko zaczynamy walczyć z armią klonów. Wada trzecia - w wielu kluczowych momentach gra odbiera graczowi kontrolę nad postacią, niczym starszy brat na zasadzie "daj, bo i tak nie umiesz, to ci przejdę". Już zbiłeś pasek życia bossa do prawie zera, już czekasz na efektowny finisher i... kupa, nie jesteś godzien. Wielka szkoda, Ryse w ogólnym rozrachunku wyszłoby bez tych błędów może nie na ósmy cud świata, ale na pewno byłoby dużo kompetentniejsze. Jest piękne (te widoczki, te pejzaże...), w większości satysfakcjonujące, ale niekompletne. Mimo to trzeba przyznać, że przetarło szlak - przyciągnięcie w slasherze kamery za plecy postaci i uczynienie przez to walki bardziej osobistą, to nie jest pomysł ostatniego God od Wara czy Hellblade, bo pojawiło się już na start "konsoli bez exów", trochę wyszydzanego Xboksa One. Kto wie, czy na Senuę bądź Kratosa dalej nie patrzylibyśmy lekko z góry, gdyby nie Marius.
0 kudosMicMus123456789   @   23:10, 03.09.2018
Mnie również Ryse zaskoczyło właśnie historią. Mimo iż prosta to potrafi naprawdę wciągnąć. Uśmiech
0 kudosTheCerbis   @   10:35, 04.09.2018
Właśnie, Ryse mnie również zaskoczyło, bo po tym jak czytałem wszystkie te negatywy spodziewałem się badziewia okrytego ładną oprawą wizualną. Jedynie zakończenie według mnie było przekombinowane, ale całokształt jest naprawdę dobry.