Assassin's Creed: Odyssey (PS4) - okladka

Assassin's Creed: Odyssey (PS4)

Premiera:
05 października 2018
Premiera PL:
05 października 2018
Platformy:
Gatunek:
Akcja / Przygodowa
Język:
- napisy
Producent:
Wydawca:
Dystrybutor:
Strona:
brak danych

ObserwujMam (20)Gram (11)Ukończone (12)Kupię (5)

Opis Assassin's Creed: Odyssey (PS4)
Materdea @ 10:44 01.06.2018
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

Śr. długość gry: 107h 57min

+ czaswięcej

Assassin's Creed: Odyssey to kolejna część serii przygodowych gier akcji z elementami RPG produkowanych przez firmę Ubisoft. Akcja Odyssey rozgrywa się w starożytnej Grecji przed wydarzeniami z poprzedniej odsłony, Origins. Ponownie mamy nastawienie na swobodną eksplorację otwartego świata, poznawanie meandrów fabularnych (w tym historii ukrytego ostrza) oraz zdobywanie coraz lepszego wyposażenia.

Assassin's Creed: Odyssey pozwoli wcieli się w jedną z dwóch postaci - spartanina Alexiosa lub jego żeńską wersję, Kassandrę. Wybór dokonywany na początku przygody nie ma większego znaczenia poza wyglądem i inną tonacją głosu. Historia rozpoczyna się w roku 430 przed Chrystusem, zaś my jesteśmy w przededniu wojny peloponeskiej.

Z racji tego producenci z Ubisoftu zdecydowali się na wprowadzenie rozbudowanego modelu starć ateńsko-spartańskich, opowiadając gracza oczywiście za drugą stroną przewodzącą Związkowi Peloponeskiemu. W tym celu niszczenie ateńskich fortyfikacji i pokonywanie ich w specjalnych bitwach (do 150 żołnierzy na raz!) będzie obniżało ich współczynnik "narodowości", co ma przechylać szalę zwycięstwa na naszą stronę.

Rozgrywka Odyssey kontynuuje narzucone przez Origins schematy, przy jednoczesnym rozszerzeniu warstwy RPG-owej. Oprócz zdobywania punktów doświadczenia i rozwijania umiejętności na jednym z trzech drzewek - jako wojownik, łucznik lub skrytobójca - doszła kwestia wyborów moralnych oraz decydowania o kwestiach, które wypowiada postać! Zmodyfikowano również system walki, z którego pozbyto się bloków, zastępując pchnięciami pozwalającymi dynamiczniej wyprowadzać kontrataki.

Cały czas skupiamy się eksploracji otwartego świata, poznawaniu fabuły, a także wykonywania opcjonalnych aktywności pobocznych. Producenci w tej części podtrzymali decyzję o likwidacji charakterystycznych dla cyklu wież, które pozwalały na odblokowywanie widoku na mapie kolejnych połaci eksplorowanego terytorium - teraz lokacje na mapie odkrywają się przed nami, kiedy je po prostu odwiedzimy.

Alexios i Kassandra z racji iż nie są pełnoprawnymi asasynami, to nie posiadają sztandarowego wzroku orła - umiejętności, pozwalającej na "prześwietlanie" ścian budynków i lokalizowanie przeciwników. W Odyssey bohater/ka korzysta z usług również orła, jednak prawdziwego, zowiącego się Senu. Z lotu ptaka podświetlamy np. skarby do odnalezienia lub inne, kluczowe przedmioty.

W Odyssey wzorem Assassin's Creed IV: Black Flag dostępny jest rozbudowany moduł morski - w jego ramach posiadamy własny, w pełni możliwy do modyfikacji i ulepszeń, statek, a także prowadzimy bitwy morskie, rabując inne statki z surowców oraz załogi!

Screeny z Assassin's Creed: Odyssey (PS4)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosguy_fawkes   @   22:22, 26.07.2020

Dobrze wiedziałem, że Odyssey będzie najdłuższym AC do tej pory, ale kompletnie nie zdawałem sobie sprawy, że ilością czasu poświęconego na jego wymaksowanie praktycznie zdubluję i tak już ogromne Origins - no i pykło praktycznie tyle samo, co w Wiedźminie 3. Co prawda do długości tytułowej Odysei Homera nadal daleko, ale mimo to Ubisoft stworzył niesamowitą kobyłę wśród sandboksów.

Do tak rozciągniętego gameplaya przyczynił się nie tylko rozmiar mapy (antyczna Grecja jest ogromna), ale też rozbudowanie elementów RPG. Odyssey to nie tylko długi wątek główny, ale też kosmiczna ilość zadań pobocznych, w tym generowanych nieskończenie przez słupy ogłoszeniowe, a także samych graczy. Bez Wielkiej Machiny Questów nie byłoby możliwe dobicie do szalonego, prawie setnego poziomu doświadczenia, a osiągniecie/trofeum „Półbóstwo” wpada już przy 50. Ubisoft konsekwentnie zwiększał level cap wraz z patchami, analogicznie dodając kolejne poziomy w hierarchii najemników, których zdobywanie daje dodatkowe bonusy, jak zniżki u kowali itd. Origins zarzucano, że skalowanie przeciwników do bohatera zabija poczucie potęgi i progresu - tutaj można je wyłączyć, ale zapewne kosztem olbrzymiej utraty XP, więc sam się na taki krok nie zdecydowałem.

Tak samo nie zaryzykowałem pójścia w totalną eksplorację, zostawiając markery celu - nawet nie chcę myśleć, jak bardzo mogłoby to wydłużyć grę, w której zrobiłem Platynę. I to pierwszą w swojej karierze - calaki wbijałem dotychczas na Steamie oraz Xboksie i to głównie w produkcjach Telltale. Tutaj byłem nieco zdegustowany warunkami trofki za odkrycie całej mapy, ale w końcu udało się dopisać ją do konta.

Odyssey to dla mnie festiwal rzeczy dobrych, jak główni bohaterowie oraz ich historia - nie wchodzi się w nią z butami jak w dzieje Bayeka. Minimalistyczny, choć w końcu znowu znaczący jest wątek współczesny - chyba najciekawszy od czasów Desmonda, nawet zaliczyłem „WTF?!” w pewnym momencie. Gameplay, o ile zdrowo dawkowany, to cudowna wycieczka po pięknej, antycznej Grecji, z nienajgorszym systemem walki oraz umiejętnościami. Niestety, znów muszę wrócić do jej długości - spokojnie dałoby się usatysfakcjonować, a nie wymęczyć odbiorcę w czasie co najmniej dwukrotnie krótszym. Ilość wszystkiego przytłacza, a kwoty oraz wielkości zasobów potrzebne do rozbudowy statku są kolosalne. Do tego ktoś nie przemyślał ekwipunku i tak często elementy pancerza na poziomie epickim oferują ciekawsze buffy, niż legendarne, w teorii tak świetne, że zablokowane do sprzedaży.

Odyssey to kobyła - muszę to jeszcze raz powtórzyć. A i tak podstawka dzieli gracza ogromnym plaskaczem, teasując mu Atlantydę serią questów, a na koniec odsyłając do DLC, które w tym momencie kosztuje więcej, niż właściwa gra. Żeby było śmieszniej, jest jeszcze drugie, dotyczące pierwszego ostrza (przynajmniej według tytułu), bo sam Alexios/Kassandra posługują się nie ukrytą dziabaczką, a złamaną włócznią tego samego Leonidasa, co to lubił od czasu do czasu wkopać posła jakiegoś butnego władcy do przepastnej studni.

Kim grałem tak na marginesie? Alexiosem, choć kanoniczna jest jego siostra. Pasowało mi jednak jego awanturnicze, zawadiackie podejście, a seria dobrych decyzji doprowadziła mnie do najlepszego możliwego finału. Uff, kamień z serca, mam dość tej serii. Oczywiście aż do Valhalli, która będzie jeszcze większa. Mać.