Battlefield V (PS4) - okladka

Battlefield V (PS4)

Premiera:
20 listopada 2018
Premiera PL:
20 listopada 2018
Platformy:
Gatunek:
Strzelanka
Język:
Producent:
Dystrybutor:
Strona:

ObserwujMam (8)Gram (0)Ukończone (3)Kupię (0)

Opis Battlefield V (PS4)
Materdea @ 08:59 31.05.2018
Mateusz "Materdea" Trochonowicz
Klikam w komputer i piję kawkę. ☕👨‍💻

Śr. długość gry: 5h 42min

+ czaswięcej

Battlefield V to kolejna odsłona szlagierowej serii gier FPS od szwedzkiego studia DICE oraz firmy Electronic Arts, których akcja osadzona jest w historycznych realiach. Tym razem opowiadany konflikt zostaje osadzony w czasie o blisko dwie dekady do przodu - z frontu Wielkiej Wojny przenosimy się na pola II wojny światowej!

Historia zaprezentowana w Battlefield V to patent wykorzystany przy okazji poprzedniej części, Battlefield 1 - tryb nazywa się Opowieści Wojenne i jest zbiorem opowieści, połączonych ze sobą wyłącznie realiami, w których się rozgrywają, a także bohaterami, gdyż wszyscy są żołnierzami. Kilka scenariuszy przedstawiających różne aspekty toczonej właśnie wojny.

W rozgrywce zaszło kilka zmian. Najważniejszymi są system fortyfikacji, wzbogacający walory taktyczne potyczek oraz skrzynka z narzędziami, dzięki której może budować odpowiednie umocnienia, np. ulepszać budynki czy rozmieszczać broń stacjonarną. Gameplay w Battlefield V wzbogacony został również poprzez tryb kooperacji o nazwie Siły Połączone - w nim czteroosobowy zespół zostaje wrzucony za linie wroga.

Jedną z największych zmian związanych z modelem biznesowym gry oraz późniejszymi dodatkami jest brak przepustki sezonowej o nazwie Premium! Autorzy do każdej części oferowali kupno pakietu 4 rozszerzeń, które wzbogacały grę przez całą premierę. W Battlefield V studio DICE postawiło na oferowanie graczom darmowych map i DLC.

PEGI: Od 18 latZawiera przemoc
Screeny z Battlefield V (PS4)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
1 kudosguy_fawkes   @   20:24, 25.02.2021

Minęło już prawie 11 lat od ostatniego, faktycznie dobrego singla w serii Battlefield. Podseria Bad Company broniła się postaciami i humorem- do tej pory pamietam niektórych bohaterów, czego nie mogę powiedzieć o singlach z następnych, nawet z kuriozalnego Hardline. Niemniej w Battlefieldzie 1 DICE chciało znaleźć po raz kolejny własną niszę, inaczej podchodząc do scenariusza w realiach światowego konfliktu.

BFV kontynuuje trend „wojennych opowieści”, czyli niewielkich, ok. 1,5h epizodów, które składają się na całego singla. Różne końce Europy, różni bohaterowie, a całości przygrywa nadęty patetyzm, pokazanie bezsensu wojny, ale też faktu, że nawet wtedy jest miejsce na człowieczeństwo. Co prawda było to dla mnie odczuwalnie lepsze, niż BF1, ale nadal w żaden sposób nie porywające, nie zostające w pamięci. Co by nie mówić o Call of Duty WW II, stanowiło grywalny hołd dla Szeregowca Ryana oraz Kompani Braci. BFV natomiast urywa wątki, zanim na dobre się w nie wyczujemy, miejscami sprawiając wrażenie wręcz rozerwanego granatem i zszytego naprędce. Pamiętacie kontrowersyjny motyw z kobiecą postacią z protezą ze znanego zwiastuna? Nie ma go w grze. Sam wstęp do kampanii, który jest tak naprawdę miksem różnych etapów i pomysłów, szybko po sobie następujących, zawiera podniebny fragment - i to tyle latania w całej grze. Swastyki? Nie wolno pokazywać, bo są be, więc zastąpiono je innym symbolem.

To wszystko mocno szkodzi scenariuszowi, który mógłby być nawet niezły, bo ma interesujące pomysły, jak etap w Norwegii jako członkini tamtejszego ruchu oporu oraz na samym końcu wojny, kiedy alianckie kleszcze zaciskają się na Berlinie, a my w butach kapitana załogi niemieckiego czołgu próbujemy się rozpaczliwie bronić. Trudno jednak samemu wyciągać jakieś wnioski, skoro gra podaje je na tacy w formie monologów bohaterów i nadętych napisów. Nic tutaj nie jest naturalne, rzeczywiste - to szopka, marnie zagrany teatr. Ma to posmak kina wojennego lat 60. i 70., tego bardziej awanturniczego, niż Spielbergowskie wypruwanie jelit na plaży Omaha - mnie do gustu nie przypadło, ale cieszę się, że mimo wszystko ktoś chciał spróbować czegoś innego, bo bycie CoD-em BF-owi nigdy nie wychodziło.

Siłą piątki z pewnością są rozmach i napędzająca go technologia. Niektóre epizody dają pewną swobodę w podejściu do misji oraz możliwość skradania się - i warto z tego korzystać, bo wywołanie alarmu zwali nam na głowę masę przeciwników. Tutaj podoba mi się, że dowódcy nie tylko są w stanie uruchomić syreny, ale też wystrzelić flarę, która sprowadzi nam na głowę artylerię - wcześniej takie „przywileje” miał tylko gracz. BFV potrafi być przez to pieruńsko irytujący, ale też wymagający więcej instynktu samozachowawczego i planowania. Swoje dorzuca też rozrzut broni, o wiele bardziej dokuczliwy niż w Call of Duty, choć i tutaj można znaleźć żelastwo z totalnie nieakuratnymi historycznie dodatkami.

BFV to jak zwykle w serii, rozmach, piękna oprawa audio-video i singiel, którego równie dobrze mogłoby nie być, bo solą serii jest multiplayer. Mnie on jednak nie interesuje i chyba dalej muszę czekać na kolejne Bad Company, by znów doświadczyć dobrze zrobionej kampanii. Niestety, parafrazując znaną piosenkę, „DICE znowu w życiu nie wyszło”.