Call of Duty: Infinite Warfare (PS4) - okladka

Call of Duty: Infinite Warfare (PS4)

Premiera:
04 listopada 2016
Premiera PL:
04 listopada 2016
Platformy:
Gatunek:
Strzelanka / Akcja
Język:
- napisy
Producent:
Wydawca:
Dystrybutor:
Strona:

ObserwujMam (9)Gram (0)Ukończone (7)Kupię (4)

Opis Call of Duty: Infinite Warfare (PS4)
Dirian @ 11:37 03.05.2016
Adam "Dirian" Weber
Chwalmy Słońce!

Śr. długość gry: 7h 5min

+ czaswięcej

Call of Duty: Infinite Warfare to kolejna część popularnej serii strzelanek, tworzona przez studio Infinity Ward.

Akcja gry ma miejsce w odległej przyszłości, wrzucając gracza w sam środek walki, toczącej się w Układzie Słonecznym, poza granicami planety Ziemia. Głównym bohaterem gry jest kapitan Reyes, pilot elitarnych sił specjalnych, dowodzący Retribution, jednym z ostatnich ziemskich okrętów wojennych. Mężczyzna staje przed niełatwym zadaniem poprowadzenia zdziesiątkowanych sił koalicji do walki przeciwko znacznie lepiej zorganizowanemu i bezwzględnemu przeciwnikowi w postaci faszystowskiego Frontu Obrony Kolonii.

Akcja gry toczy się głównie w kosmosie i na rozmaitych planetach. Ludzkość musiała bowiem poszukać nowych źródeł zasobów naturalnych, po tym jak w wyniku rozwoju technologicznego i znacznego przyrostu mieszkańców, Ziemia została ogołocona z surowców, umożliwiających dalsze życie i funkcjonowanie społeczeństwa. W tym celu założono liczne kosmiczne kolonie, mające za zadanie dostarczać na Ziemię rozmaite dobra, niezbędne do dalszego przetrwania. Sytuację tę chcą wykorzystać wyznawcy Frontu, których celem jest przejęcie niezwykle ważnych kolonii, zgarnięcie bogactw i tym samym trzymanie Ziemi w morderczym uścisku. 

W trakcie kampanii przychodzi nam walczyć zarówno na powierzchni planet, jak i w kosmosie, również w stanie nieważkości. Nowością jest okręt wojenny Retribution, stanowiący niejako bazę wypadową, na której żyje przeszło 1000 mężczyzn i tyle samo kobiet. Na graczy czeka ponadto szybki i zaawansowany technicznie myśliwiec - Jackal - za sterami stoczy się niejedną walkę.

Call of Duty: Infinite Warfare to także dynamiczny i efektowny tryb multiplayer, oferujący zbliżoną rozgrywkę do poprzednich odsłon serii, ale jednocześnie wnoszący garść ewolucji do rozgrywki. W grze nie zabrakło lubianego przez graczy trybu Zombie, wzbogaconego o nową zawartość.

PEGI: Od 18 latZawiera przemocZawiera mocny językZawiera kontrolowane rozgrywki sieciowe
Screeny z Call of Duty: Infinite Warfare (PS4)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosguy_fawkes   @   22:13, 07.09.2020

Pamietam swój sceptycyzm lata temu, gdy Call of Duty przenosiło się na współczesne pole walki - tymczasem oryginalne Modern Warfare wniosło nową jakość do serii, dosłownie zmiatając mnie tempem rozgrywki i scenariuszem. Potem różne zespoły konsekwentnie przepychały sagę coraz dalej w prawo na osi czasu - XXI wiek, egzoszkielety, cybernetyczne wszczepy, aż wreszcie trafiliśmy... do epoki podboju kosmosu w Infinite Warfare.

Kosmitów co prawda tu nie ma, ale zaczyna się rozłam ludzkości - pewien kolonijny watażka umyślił nie tyle suwerenność, co władzę totalną. To nie jest ani trochę oryginalny koncept - całość mocno zalatuje Killzonem. Tamtejsi Hellghanie byli futurystycznymi nazistami, a tutaj mamy jegomości z silnie wschodnioeuropejskim akcentem. Główny zły o aparycji Jona Snow bardziej denerwuje, niż szkodzi i generalnie jest kiepsko napisany - nie wystarczy kogoś zrobić psychopatą, by wyglądał wiarygodnie. Tak czy siak tło fabularne Infinite Warfare i tutejsze postacie są płytkie i totalnie jednowymiarowe, co stoi w całkowitej opozycji do Black Ops 3. Te wydarzenia mógł spokojnie napisać i wyreżyserować Michael Bay. Dzieje się i to na ogromną skalę, ale w tym wszystkim nawet totalna nowość w serii, robotyczny kompan, to tylko kolejny człowiek z oryginalniejszym skinem. Ethan jest sympatyczny, ale gdyby nie patrzeć w ogóle na ekran, trudno byłoby wyłapać tutejszego Legiona/Chappiego.

Starożytna technologia napędzająca tę serię do pewnego momentu niemal mnie przekonała, że nastąpił nawet regres względem BO3 - panorama ziemskiego miasta wygląda niczym tekturowa makieta z Power Rangers czy innej Godzilli. Potem, gdy odrywamy się od ziemi i od Ziemi, jest już zdecydowanie lepiej - musicie bowiem wiedzieć, że tu spora część kampanii rozgrywa się w stanie nieważkości (kompletnie rozłożyła mnie na łopatki misja snajperska w pasie asteroid), a nawet za sterami kosmicznego myśliwca Szakali. To żaden space sim, ale mimo wszystko strzela się dość satysfakcjonująco.

Na przestrzeni lat zdołałem wyodrębnić tyle indywidualnych cech każdego z dużych studiów tworzących kolejne odsłony serii, że byłbym w stanie je odróżnić w ciemno. Treyarch stawia na fabularne twisty i wysoki poziom brutalności, podczas gdy Infinity Ward po odejściu Westa i Zampelli wyraźnie „zmiękło”. Infinite Warfare jest patetyczne do bólu, ale w swoim patetyzmie wyróżnia się, jak to u IW, napędzanym skryptami rollecoasterem. W to się po prostu świetnie gra i fajnie ogląda, nawet jeśli bohaterów wydrukowano na tekturze. Drobną innowacją (choć nie jakąś turbo w skali całej sagi) są misje poboczne, wybierane z mapy układu słonecznego niczym w Mass Effect. Tu zniszczyć wrogi statek, tam instalację i jakoś się to wszystko kręci aż do nadętego finału i epilogu. Jeśli treść w żołądku podskakuje wam na dźwięk kolejnej przemowy Optimusa Prime z kinowych Transformersów, to gwarantuję podobne odczucia także tutaj.

Lubię Infinite Warfare właśnie za tę uczciwość, nie udawanie czegoś więcej. To popcorniak, w którym bardzo przyjemnie się strzela, bo nie ma aż tak przekombinowanego gameplaya, a efektowne skrypty wciąż potrafią robić wrażenie. Jeśli tak do niego podejdziecie, także się nie zawiedziecie.