Vampire The Masquerade: Bloodlines (PC) - okladka

Vampire The Masquerade: Bloodlines (PC)

Premiera:
16 listopada 2004
Premiera PL:
26 listopada 2004
Platformy:
Gatunek:
RPG / Strzelanka
Język:
Angielski
Producent:
Wydawca:
Strona:

ObserwujMam (58)Gram (12)Ukończone (17)Kupię (4)

Opis Vampire The Masquerade: Bloodlines (PC)
Redakcja MiastoGier.pl @ 02:00 14.06.2009

Śr. długość gry: 7h 0min

+ czaswięcej

Vampire: The Masquerade - Bloodlines jest kontynuacją gry opartej na słynnym systemie RPG wydawnictwa White Wolf łączącą zalety pełnej akcji gry FPP z otwartym środowiskiem gry, nieliniowym, niebanalnym scenariuszem i bogatym systemem rozwoju postaci. Gra przenosi Cię w mroczną i cyniczną społeczność współczesnych wampirów w Los Angeles - walczących o władzę pomiędzy sobą, z ludźmi oraz innymi postaciami Świata Mroku z użyciem niezwykłego arsenału mocy, nadprzyrodzonych zdolności i cech.

Korzystając z engine Valve's Source (tego samego, który został użyty w Half-Life 2) Vampire: The Masquerade - Bloodlines, tworzony przez zespół Troika Games, oparty jest na legendarnym systemie Świata Mroku wydawnictwa White Wolf. Stań się dzieckiem nocy... - gracze mają możliwość wcielenia się w postać z jednego z 7 różnych klanów wampirów, z których każdy posiada swoje unikalne siły i słabości. Korzystanie z 12 mocy takich jak wampirza szybkość, niewidzialność, kontrola umysłu i nadnaturalna siła, gracz wykonuje misje zdobywając doświadczenie i rozbudowując możliwości swojej postaci. Dzięki temu ostatecznie postać ta może osiągnąć wysoką pozycję w swojej społeczności, zdobywając uznanie (i wzbudzając zazdrość) jej pozostałych członków.

Gra FPP nowej generacji - oparta na engine Valve's Source (użytym w przypadku Half-Life 2) Vampire: The Masquerade - Bloodlines charakteryzuje się rozgrywką pełną akcji, perfekcyjnej grafiki, zaawansowaną AI oraz niezwykłymi efektami specjalnymi. Gracze mają możliwość zmierzenia się z przeciwnikami w dynamicznej walce korzystając z nadprzyrodzonych mocy, broni do walki wręcz oraz całego arsenału innych broni takich jak pistolety, broń automatyczna, kołki, miotacze ognia itp.

Przygoda w stylu RPG - gracze wstępują do Świata Mroku Los Angeles - od nocnych klubów i grot służącym ceremonialnym spotkaniom po tandetne hoteliki i zamknięte posiadłości elit Hollywood. Podróżując w otwartym, "żywym" świecie w którym każdy wybór może mieć wpływ na ostateczny sukces lub porażkę. Gracze wybierają ścieżki, z których każda posiada wiele możliwych zakończeń i efektów - możesz pomagać lub szkodzić różnym grupom obecnym w grze, a wszystko to przyniesie wymierne efekty dla Twojej postaci. W kolejnej rozgrywce możesz dokonywać innych wyborów, co pozwoli Ci zapoznać się ze wszystkimi możliwymi reakcjami świata, które zależeć mogą od Twojego klanu, umiejętności i reputacji. Drużynowa gra wieloosobowa - gracze mogą za pośrednictwem sieci włączyć się w wielką bitwę między dobrem i złem. Wybierając jedną z drużyn, grając jak wampir lub łowca, dzięki różnym celom i zadaniom, gra w sieci zapewnia unikalne doświadczenia każdemu z graczy.


Wkład w encyklopedię mieli:   Ravnarr, gregory16mix,
PEGI: Od 18 latZawiera przemoc
Screeny z Vampire The Masquerade: Bloodlines (PC)
Dodaj Odpowiedź
Komentarze (15 najnowszych):
0 kudosUxon   @   23:15, 14.04.2015
Pytanie do tych, co nabyli. Gra jest w wersji spatchowanej przez fanów, czy surowej i zabugowanej, wydanej oryginalnie?
0 kudossebogothic   @   10:10, 24.04.2015
W oryginalnej wersji, ale na płytce znajduje się także nieoficjalny patch 9.2 oraz trzy mody. Patcha 8.6 wraz ze spolszczeniem trzeba pobrać samemu.
0 kudossebogothic   @   09:37, 03.09.2015
Zacząłem jakoś w kwietniu, a dopiero dzisiaj ukończyłem. Grałem z długimi przerwami, w międzyczasie sięgając po inne tytuły, a Vampire posłusznie czekał w zapomnieniu. Ostatnio postanowiłem powrócić i wreszcie doprowadzić rzecz do końca. Pod względem gameplayowym Bloodlines przypomina takie wampirze Deus Ex, też mamy niezbyt rozległe mapy i osobne miejscówki dla misji z wątku głównego. Vampire the Masquerade jest bardzo dobrym action RPG, prezentuje odmienne, od tego co znamy z innych erpegów, klimaty, lecz mam trochę mieszane uczucia, bo nie widzę aż takiego geniuszu jak inni. Owszem są ciekawe postaci: bliźniaczki z The Asylum, VV, która rozpala do czerwoności, Japoneczka z Chinatown, a także przedstawiciele płci przeciwnej: Książę, Nines Rodriguez, Strauss, Izaak. Vampire: the Masquerade to jedna z tych gier, gdzie napotkane postacie na długo zapadają w pamięć. Szkoda, że gdy wykonamy ich serię misji to później nie mamy z nimi zbyt wielkiej styczności. Są również dobrze napisane dialogi, a świetnie podłożone głosy oraz mimika, która w 2004 roku musiała robić wrażenie, tylko dopełniają całości. Brakuje tutaj czegoś dzięki czemu moglibyśmy zżyć się bardziej z tymi postaciami. Długo zastanawiałem się komu ufać, komu nie, z jednej strony jest to plus pozostawać w takiej niepewności, z drugiej jednak twórcy powinni stworzyć więcej dialogów i sytuacji w których moglibyśmy poznać zachowania postaci by we własny sposób je zinterpretować. A tak wymienione przeze mnie NPCe głównie są naszymi questodawcami i wydają się zdystansowani, a fajnie byłoby móc się z nimi bardziej zżyć (ewentualny cios w plecy od którejś z nich robiłby jeszcze większe wrażenie). Dlatego też w końcowej fazie rozgrywki podjąłem decyzję by pozostać wolnym strzelcem.
Niektóre misje poboczne także są ciekawe jak wspominany chyba przy każdej okazji nawiedzony hotel, rozmieszczanie kamer w mieszkaniu (tutaj miałem buga i zamiast trzech otrzymałem jedną kamerę, więc musiałem poradzić sobie za pomocą kodów), choć jakoś nie mogłem do końca wczuć w klimat gry z powodu licznych problemów dotykających tą produkcję. I choć przymykam oko na różne błędy w grach, tak tutaj było to aż nadto widoczne, czasami upierdliwe, a grałem na patchu 8.6. We "wczuwce" przeszkadzały bardzo, bardzo częste ekrany ładowania, które nie należą do ekspresowych (już człowiek zaczyna się wczuwać, a tu bach! i natychmiastowe wybicie z klimatu); qucksave, wbrew swojej nazwie nie będący wcale szybki; świat będący jedynie makietą (ot, 4 dzielnice, w każdej z nich jest kilkanaście budynków do których można wejść i 30 postaci łażących wte i wewte bez przekonania). Na dodatek miejscówki są sztucznie podzielone na takie w których można walczyć i używać dyscyplin, takie gdzie można korzystać z dyscyplin i te w których można jedynie rozmawiać. I pomimo 11 lat na karku, niezbyt rozległych (wręcz klaustrofobicznych lokacji) gra potrafi się ciąć w co bardziej gorących momentach.
Na pewno winą tego, że mam mieszane uczucia w stosunku do Bloodlines nie jest to, że grałem Nosferatu, bo wg mnie było w porządku. Myślę, że potrzeba ukrywania się nie psuje przyjemności z rozgrywki, po prostu wymaga innego podejścia. Nadaje to specyficznego klimatu i smaczku, bowiem nie pałętamy się jakby nigdy nic, a musimy się ukrywać. Na dodatek Nosferatu mają dość spore znaczenie w wątku głównym, poza tym i tak większość czasu spędzałem na powierzchni korzystając z niewidzialności lub po prostu się przekradając i starając by łażące po mieście postacie mnie nie zauważyły. Paradoksalnie najłatwiej iść środkiem ulicy, bo wtedy jesteśmy oddaleni wystarczająco od obu chodników. Myślę, że na ogólny odbiór wpływają także pomniejsze wpadki i niedoróbki jak znikające na naszych oczach postacie czy obiekty. Niby gramy wampirem, ale ostateczna śmierć może nas spotkać z błahego powodu. Ot, prosty przykład: podczas jednej z misji przeprowadzane są na nas eksperymenty w których to stwierdzono, że jesteśmy praktycznie niewrażliwi na laser. Kilka misji później wejście w taki laser kończy się Ostateczną Śmiercią.
System rozwoju postaci opierający się na Atrybutach, Zdolnościach oraz Możliwościach jest w porządku. Jeden Atrybut bądź Zdolność mogą wpływać na kilka Możliwości, i na odwrót. Dyscypliny to taka tutejsza magia i też zwykle się przydają. W przeciwieństwie do innych gier tutaj niebieski pasek odpowiada za życie, a czerwony za "manę". Podobało mi się też, że gra nie prowadzi nas za rączkę. Trzeba uważnie słuchać dialogów, bo nie ma tutaj znaczników (obecnie będących standardem, brr...), a w dzienniku też nie zawsze dokładnie opisany jest cel naszej misji. Walka bronią białą jest dość chaotyczna, a AI przeciwników słabe. Dopóki jesteśmy niewidzialni możemy skręcać karki wrogów, a ich koledzy nawet nie reagują na ciała. Wystarczy się ujawnić by wszyscy zaczęli do nas znienacka strzelać nawet jeśli stali odwróceni do nas plecami. Podczas ataku na bazę Sabatu praktycznie nie można było się skradać, bo przeciwnicy i tak mnie "widzieli", chociaż miałem Niewidoczność rozwiniętą na maksa, albo było tak ciasno, że nie można było się przekraść, bo dotknięcie przeciwnika nas ujawnia. Ta ciasnota lokacji wkurza na przestrzeni całej gry, bo postać sterowana przez nas potrzebuje dość dużo miejsca, chyba nawet więcej niż na to wygląda. Jest kilka misji w których nie obejdzie się bez większej ilości walk. Czasami miałem ich dość i starałem się jak najszybciej przebiec te etapy, zwłaszcza w końcowej fazie rozgrywki.
ukryty tekst, kliknij aby zobaczyć
Przyznam się bez bicia, iż przy walce z Ming Xiao skorzystałem z kodu na nieśmiertelność, bo za Chiny (hehe) bym jej nie pokonał. Jest diablo wytrzymała (by ją zabić trzeba było zadać z kilkadziesiąt, jeśli nie setkę ciosów, a ona mnie kładła już po kilku), a do tego rozmnażała się i mogła mieć pomocnika swoich rozmiarów (o tyle dobrze, że tylko jednego naraz). Ale już takiego Szeryfa pokonałem bez większych problemów. Samo zakończenie, nieco w stylu Quentina Tarantino, bardzo mi się spodobało i było taką wisienką na torcie, nagrodą za wszystkie trudy. Fajnie jest wbić Księciowi nóż w brzuch i rzucić mu klucz do sarkofagu w którym to znajduje się bomba z pozdrowieniami od Jacka. A nasz bohater odchodzi w asyście wybuchu pokazując jeszcze fakulca Anarchistom.

Ostatecznie gdybym miał ocenić Vampire The Masquerade: Bloodlines to skłaniałbym się ku ósemce z plusikiem, głównie za te perełki jaką są postacie czy niektóre misje, a także za charakterystyczny mroczny, gotycko-industrialny klimat podkreślany przez świetny OST. Z pewnością powrócę do Vampire jeszcze nie raz by zagrać jakimś bardziej klasycznym klanem prawdopodobnie Toreadorem, a później zapewnić sobie totalny odjazd za sprawą Malkavianina.
0 kudosTheCerbis   @   09:54, 03.09.2015
No, nie powiem żebym całą Twą recenzję przeczytał ale przypomniała mi o tytule i zachęciła ponownie. Muszę tylko gdzieś kupić... Deus Ex to jedna z moich ulubionych serii a skoro porównujesz je do Bloodlines to tym bardziej muszę się w tą grę wyposażyć.
0 kudosJackieR3   @   10:13, 03.09.2015
Ano też na ten tytuł zwróciłem uwagę ale jakoś zawsze coś mnie odciagało.Może to Pattinson sprawił że tematyka wampirystyczna mnie odrzuca. Poirytowany
PS.Przeczytałem cały post Seby. Dumny
0 kudosTheCerbis   @   10:20, 03.09.2015
Jeśli Pattinson Cię odwiódł od wampirzej tematyki to już nie ma... A nie, może jednak jest dla Ciebie ratunek. Polecam jako lekarstwa: Wywiad z Wampirem, Vampire The Masquerade, Van Helsinga, Underworld, Draculę i Nosferatu. No i Pozwól Mi Wejść (lubię nową wersję z Chloe Grace Moretz). :>
0 kudosJackieR3   @   10:34, 03.09.2015
No "Wywiad z wampirem" pozytywnie przyjąłem,dobry film,książki nie czytałem."Underword" no to Kate Backinsale w tym skórzanym wdzianku.......łaaałłł.
No i "Dracula" Coppoli z muzyką Kilara też spoko.
Grę "Nosferatu" napocząłem ale jakoś mnie zniechęciła,tam była losowość lokacji o ile dobrze kojarzę a nie za bardzo to lubię.
0 kudosTheCerbis   @   11:08, 03.09.2015
Nie wiem jak z grą Nosferatu ale o filmie pisałem. Uśmiech
0 kudosUxon   @   12:20, 03.09.2015
Widzę, że temat Bloodlines wciąż jest aktualny. Sebogothic się rozpisał i zrobił to ciekawie, ale nie zaznaczył kilku bardzo istotnych kwestii, o których warto byłoby napisać szczególnie dla tych, co jeszcze nie grali, a chcieliby, do czego ogromnie zachęcam. A zatem: jedną z największych zalet tej produkcji jest jej eklektyzm, ale to widać dopiero po 2-3 krotnym przejściu. Każdym klanem gra się ZUPEŁNIE inaczej i nie są to jakieś kosmetyczne zmiany. Seb wybrałeś Nosferatu, mi z kolei szarpało się nim najgorzej ze wszyskich, ze względu na ciągłą konieczność pozostawania w ukryciu, strasznie ograniczoną interakcję z NPC i ogólną koniecznością izolacji od społeczeństwa (co zrozumiałe, jeśli chodzi o ich rodowód). Jeśli chcesz bardziej rozbudowane dialogi i grę opartą praktycznie na nich, zagraj Toreadorem. Chcesz jeszcze ciekawsze dialogi, tak pokręcone, że często nie będziesz nawet wiedział o co pytasz, jadąc przez całą grę na granicy szaleństwa i psychozy? Zagraj Malkavianem (polecam serdecznie!! Uśmiech ). A jeśli zadowala Cię rozwałka, bycie rewolucjonistą z giwerą i często wrażenie grania w fps'a w rpg, wybierz Brujah. Itd, itp. To jest właśnie jedna z najmocniejszych stron, że każda rozgrywka jest całkowicie odmienna i wybór klanu wpływa praktycznie na każdy jej aspekt, co przeważnie w erpegach jest tylko iluzoryczne. Różnorodność jest tak silnie zarysowana, że nie ma się wrażenia grania w tę samą grę podczas zabawy różnymi klanami. Mimo, że fabuła jest zasadniczo liniowa.
Co do błędów i kulawej SI, ten temat już obrósł legendą i raczej każdy z grubsza zainteresowany wie co i jak. Gwoli skrótowego wyjaśnienia powiem tylko, że Troika wypuściła grę niedokończoną przez parcie ze strony wydawcy (było to zarazem gwoździem do trumny studia) i pomimo wielu fanowskich patchy, nadal ma się wrażenie grania w betę. To wyjaśnia często kulawą inteligencję, niezbyt dopracowaną walkę wręcz, czy też inne "kwiatki", z którymi ma się do czynienia przez praktycznie cały czas. A i tak nie przeszkodziło to tej grze zyskania miana klasyki. Strach pomyśleć jaka byłaby, gdyby pozwolono im ją skończyć jak należy.
I ostatnia rzecz ode mnie, być może najistotniejsza. Ostatnio jest moda na wielkie erpegi, z ogromnym światem i teoretycznie nieograniczonymi możliwościami. Bloodlines pokazał jednak, że gry rozgrywające się na małym terenie, ale sensownie wypełnionym, z genialnymi postaciami, klimatem i absorbującą cały czas fabułą mają zdecydowanie większą siłę oddziaływania, powodują znacznie większe zaangażowanie gracza i nie nudzą ani przez moment. Treść zawsze będzie ważniejsza od formy.
Sebogothic dał 8.5, ja oceniam na 9.0. A gdyby nie techniczne babole, to wlepiłbym spokojnie, z czystym sumieniem 10/10.
0 kudosJackieR3   @   15:11, 03.09.2015
Cytat: TheCerbis
Nie wiem jak z grą Nosferatu ale o filmie pisałem. Uśmiech

Ten z 1922 roku czy ten Herzoga z 1979 ?
0 kudosJackieR3   @   15:29, 03.09.2015
Mnie jakoś nie porwał ale Herzog to w ogóle dość specyficzny reżyser.Może warto by zobaczyć drugi raz.Gra tam Klaus Kinski,gościu który nie potrzebuje chyba charakteryzacji do takich ról. Rozbawiony
0 kudosTheCerbis   @   15:45, 03.09.2015
Schreck też nie potrzebował, sam w sobie był straszny . ^ ^
0 kudossebogothic   @   20:45, 03.09.2015
Cytat: Uxon
Jeśli chcesz bardziej rozbudowane dialogi i grę opartą praktycznie na nich, zagraj Toreadorem. Chcesz jeszcze ciekawsze dialogi, tak pokręcone, że często nie będziesz nawet wiedział o co pytasz, jadąc przez całą grę na granicy szaleństwa i psychozy? Zagraj Malkavianem (polecam serdecznie!!).

Dokładnie tymi klanami mam zamiar zagrać przy kolejnych podejściach. A nuż gra mi spodoba się jeszcze bardziej. Uśmiech
0 kudosUxon   @   20:59, 03.09.2015
Powinna Ci się spodobać bardziej, niewątpliwie nabierzesz też nieco innego spojrzenia na nią dzięki szerszej perspektywie. A już na pewno nie ocenisz jej niżej, niż to zrobiłeś Uśmiech
Dodaj Odpowiedź